Nie wszyscy zwolennicy opozycji totalnej przyjęli ze zrozumieniem decyzję szefa Rady Europejskiej i byłego premiera RP, Donalda Tuska, który zapowiedział we wtorek, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich w 2020 r. 

Polityka ostro skrytykowała m.in. dziennikarka Hanna Lis. Choć usunęła wpis na Twitterze, w którym zarzuciła Tuskowi tchórzostwo, to podtrzymuje swoje krytyczne stanowisko, m.in. wobec działań byłego premiera po aferze taśmowej. 

 „Kilka lat temu wybrał apanaże. Teraz stchórzył. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Historia osądzi”- napisała we wtorek Hanna Lis na Twitterze. Choć szybko usunęła wpis, były prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Janusz Piechociński zdążył odpisać, przekonując, że „wybór Tuska w UE nie był tylko jego aspiracją”.

"Ewakuacja po aferze taśmowej, z wewnętrznie skłóconą partią i brakiem silnego lidera na jej czele,  skończyła się miażdżącym zwycięstwem PiS-u w 2015. Takie to były aspiracje? Może jestem naiwna, ale chciałabym, żeby politycy aspirowali wyzej. Zwłaszcza w trudnych czasach"-odpowiedziała dziennikarka. 

Mimo iż politycy z kierownictwa Platformy Obywatelskiej zapewniają, że już niedługo poznamy kandydata tej partii na prezydenta, a decyzja co do formy jego wyboru zapadnie na piątkowym posiedzeniu zarządu PO, wciąż widać chaos i słabe morale. 

yenn/Twitter, Fronda.pl