Użyte w filmie wypowiedzi m.in. Toma Hanksa, Natalie Portman czy Roberta Duvalla na temat Polski pochodzą z nagrań wywiadów, jakie przez lata przeprowadzał z gwiazdami dziennikarz muzyczny Roman Rogowiecki. Na swej stronie internetowej pisze, że film  zatytułowany "Polska? Tak!" jest filmem dokumentalnym, a nie promocyjnym. "Nikt w nim nie namawia do odwiedzenia czy pokochania Polski! Film przeznaczony jest dla odbiorcy z zagranicy. Żaden z aktorów nie dostał jednej złotówki za swoją wypowiedź. Są to ich odpowiedzi na moje pytanie - "Co kojarzy się Tobie ze słowem Polska?", które zadawałem przez wiele lat podczas setek swoich wywiadów z gwiazdami" - pisze Rogowiecki. Ale dzisiaj wykrecanie kota ogonem, że film nie miał mieć charakteru promocyjnego nic nie da, bo, jak informował "Dziennik Gazeta Prawna", firma produkująca ów film ma podpisaną umowę z MSZ. Minister Sikorski sam zresztą dziękował "pionowi promocyjnemu" za "świetną robotę".

 

Film jest mało finezyjny - po jednej główce mówi druga, a całość jest zmontowana z przebitkami. Jednak dość przyjemnie się go ogląda, bo nas, Polaków ciekawi co wielkie gwiazdy wiedzą o Polsce. Nienadarmo w największych reklamach grają u nas Banderas, Clees, Willis czy Madonna. Bardzo liczymy się ze zdaniem nawet zwykłych turystów z Zachodu. Będąc w Ustroniu, bardzo szykownym górskim kurorcie wpadła mi w ręce lokalna gazetka, której dziennikarz rozmawiał ze zwykłą wolontariuszką z Włoch. W wywiadzie padło pytanie, które dużo o nas mówi: "Co Pani zdaniem powinniśmy jeszcze zmienić?"

 

Załóżmy jednak, że wszystkie gwiazdy, które wystąpiły w owej produkcji zgodziłyby się na użycie ich wypowiedzi do reklamy naszego kraju. I co z tego? Pomysł, żeby promować takim spotem Polskę jest cokolwiek żałosny. Jakie my sobie wystawiamy świadectwo takim filmem? Wychodzimy na zakompleksiony naród, dla którego każde dobre słowo o sobie, jest jak balsam dla zbolałej duszy. Wychodzimy na ludzi, którzy uwielbiają jak zagraniczne VIP-y klepią nas po ramieniu i pocieszają, że wcale nie jesteśmy tacy okropni. Czy naprawdę Polskę powinien reklamować Russel Crowe, który wspomina jak fajnie było jeździć po poznańskim parku na rowerze? Niektóre z gwiazd nic specjalnego nie miały do powiedzenia, ale mimo to włożono je do filmu, co świadczy o desperacji twórców. Poza tym każdy wie, że amerykańskie gwiazdy, jak i zwykli Amerykanie w rozmowach starają się być "nice" i nie powiedzą, że mają Polskę i Polaków głęboko w poważaniu.

 

Ministrowi Sikorskiemu podpowiadamy jaki mógłby być dobry scenariusz na film promocyjny. Wydać pieniądze na jedną znaną twarz, góra dwie i wyciągnąć z nich wypowiedzi o tym jak Polska zmieniła się przez ostatnie 20 lat. Pokazać zdjęcia jakichś charakterystycznych miejsc w Polsce jak wygladały za komuny i jak zmieniły się dziś. Równie dobrym obrazkiem byłby skyline Warszawy jak i dworek w Chobielinie. Do dzieła! Specjalistów ma Pan przecież cały pion. 

 

Paweł Sawkowski