Portal Fronda.pl: Barack Obama w liście do Andrzeja Dudy zapewnił, że USA są zdeterminowane, by niezłomnie wypełnić 5. artykuł Traktatu Waszyngtońskiego. Szef NATO Jens Stoltenberg podczas wizyty w Polsce przekonywał, że Sojusz jest gotowy do obrony naszego kraju. Wierzy pan tym gwarancjom?

Piotr Maciążek, Defence24.pl: W tej chwili na terenie Republiki Federalnej Niemiec jest około 40 tysięcy rozlokowanych na stałe żołnierzy amerykańskich. W Polsce nie ma żołnierzy USA rozlokowanych na stałe w ogóle – i to pomimo wojny na Ukrainie. Odbywają się tylko ćwiczenia, a amerykańska obecność określana jest mianem stałej rotacyjnej – żołnierze są rotowani i na stałe ich nie ma. Przykład niemiecki przytoczyłem po to, by pokazać, jak duża dysproporcja występuje pomiędzy Polską, krajami bałkańskimi i wyszehradzkimi – czyli państwami, które nazywane są „nowymi członkami” NATO – a „starymi członkami”, czyli tymi państwami, które do Sojuszu przystąpiły w okresie zimnej wojny. Pomimo zabiegów NATO, również w sferze medialnej, podchodzę do wspomnianych przez pana deklaracji sceptycznie. W Europie nadal utrzymuje się podział na starych i nowych członków.

Są widoki na jego przełamanie?

Nie widzę na chwilę obecną takiej możliwości. Pozytywnie przyjąłem doniesienie „New York Timesa”, że na terytorium Polski i innych krajów Europy wschodniej powstaną bazy logistyczne dla amerykańskiego ciężkiego sprzętu, które mogłyby wyposażyć 5000 żołnierzy, gdyby trzeba ich było tutaj przerzucić. Niestety, jest to nadal sprzęt, a nie żołnierz amerykański. To bazy logistyczne, a nie stałe bazy wojskowe, które znajdują się na terytorium tak zwanych starych członków NATO. Jest symptomatyczne, że tydzień temu status stałej bazy uzyskała amerykańska baza w Hiszpanii, a nadal takiej bazy nie ma w krajach bałtyckich czy Polsce, mimo że to u naszych granic toczy się wojna i rośnie agresywność państwa rosyjskiego.

Waszyngton nie chce baz w Polsce, by nie drażnić Rosji?

Nie wiem, jaka jest motywacja Amerykanów. Mogę przypuszczać, że chodzi o to, by nie zamykać sobie drogi do rozmów z Rosjanami. Rosjanie zareagowaliby na rozmieszczenie wojsk amerykańskich na terenie ich dawnej strefy wpływów bardzo alergicznie. To zapewne główny powód. Ważne są też oczywiście kwestie finansowe. Budżet Pentagonu się kurczy, a rozmieszczenie na stałe amerykańskich żołnierzy na terenie Polski czy krajów bałtyckich byłoby bardzo kosztowne.

Czy pewnym ekwiwalentem bazy może stać się tarcza antyrakietowa? Element tarczy budowany w Rumunii w tym roku ma zostać oddany do użytku, w polskim Redzikowie instalacja ma powstać do 2018 roku.

Może być to jakiś mały krok w kierunku tego, aby amerykańscy żołnierze znajdowali się w Polsce na stałe. W Redzikowie ma znaleźć się bodaj kilkuset. Ma to jednak tyko symboliczne znaczenie. Mamy obecnie do czynienia z pełnoskalowym konfliktem na Ukrainie i powinniśmy dążyć do tego, aby zaangażowanie amerykańskie na naszym terytorium było proporcjonalne do zaangażowania na terytorium naszych sojuszników, którzy do NATO wstępowali przed nami.

Jak powinni podejść do budowania polskiej obronności nowy prezydent i rząd, który zostanie wybrany na jesieni? W obliczu niepewnych gwarancji USA i NATO należy działać tak, jakby tych gwarancji w ogóle nie było?

Najlepszym gwarantem bezpieczeństwa Polski jest osiągnięcie samowystarczalności, na ile jest to możliwe. Nasz potencjał musi działać na wroga odstraszająco. Trzeba kontynuować modernizację armii, inwestując nie tylko w broń defensywną, ale i odstraszająca. Doskonałym przykładem mogą być pociski manewrujące na okrętach podwodnych, których zasięg i możliwości pozwalałby na rażenie celów w Rosji. Samo wspomnienie o takich pociskach wywołuje alergiczną reakcję rosyjskich mediów i czynników politycznych. Nie pozostawia to wątpliwości, że taka broń rzeczywiście działałaby na Rosję odstraszająco.