Dziś mija 50 lat od wybuchu strajków, które w historii zostały zapamiętane jako Grudzień’70. 14 grudnia 1970, w odpowiedzi na podwyżkę cen żywności, rozpoczęły się strajki robotników w Trójmieście, Szczecinie i innych polskich miastach.

Koniec lat sześćdziesiątych był czasem, kiedy w PZPR coraz głośniej mówiło się o koniecznych zmianach. Pozycja Władysława Gomułki słabła i w partii zaczęto myśleć o jego następcy. Komunistów do zmiany skłaniał pogłębiający się kryzys gospodarczy. Wzrost płac się zatrzymał, przed sklepami, w których było coraz mniej towarów ustawiały się coraz dłuższe kolejki, brakowało mieszkań dla młodych ludzi. Jedyną odpowiedzią Gomułki było dalsze ograniczanie nakładów na produkcję i import towarów konsumpcyjnych.

12 grudnia 1970 roku rząd podjął decyzję o „regulacji cen”. Wzrosły ceny mięsa, mąki, makaronu i innych artykułów spożywczych. Podrożał też węgiel czy materiały budowlane. Jednocześnie taniały takie produkty jak pralki czy lodówki, co jeszcze bardziej nasilało niepokoje społeczne. Taniały produkty kupowane rzadko, na które mogli sobie pozwolić nieliczni, drożały artykuły codzienne potrzeby, w jeszcze trudniejszej sytuacji stawiając najuboższych. To wszystko w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia. Choć rząd spodziewał się niegroźnego sprzeciwu Polaków, podjęto przygotowania do tłumienia ewentualnych manifestacji.

Dokładnie 50 lat temu również był poniedziałek. Właśnie tego dnia w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk. Ten stał się impulsem dla strajków i manifestacji ulicznych w innych polskich miastach. Robotnicy gdańskiej Stoczni im. Lenina rozpoczęli wiec ok. godz. 10. Najpierw manifestowali przed budynkiem dyrekcji, jednak nikt nie chciał z nimi rozmawiać, więc udali się pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Wybrana delegacja weszła do środka, aby przedstawić żądania. Popołudniu zaczęły rozchodzić się pogłoski o aresztowaniu delegatów. Rozpoczęły się pierwsze starcia z milicją. Pacyfikacje trwały do późnej nocy. Dzień później zaczęła strajkować Gdynia, Elbląg, Słupsk i Szczecin.

W Warszawie zebrał się sztab kryzysowy.  Gomułka zezwolił na użycie broni w pacyfikacji strajków. W Gdańsku przeciwko manifestantom skierowano jednostki pancerne i zmotoryzowane. O godz. 15 w stoczni rozpoczęto strajk okupacyjny. 15 grudnia, zgodnie z rządowym komunikatem, zginęło 6 osób, a 300 zostało rannych. Spalono budynki KW PZPR, Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych, Naczelnej Organizacji Technicznej i Dworca Głównego.

Nocą w Gdańsku wojsko zablokowało stocznię i port. W Gdyni zaaresztowano komitet strajkowy. Komuniści widzieli w strajkach kontrrewolucję, dlatego uznali, że należy wszelkich środków, aby ją powstrzymać. Wojsko strzelało do robotników. 17 grudnia wojsko zaczęło strzelać do robotników idących do stoczni. Padli ranni i zabici.

18 grudnia okazał się być dniem klęski Gomułki. Kiedy jego siłowe rozwiązania nie przynosiły spodziewanych rezultatów, Biuro Polityczne zdecydowało o politycznym rozwiązaniu konfliktu. W Trójmieście sytuacja się uspokajała, w Szczecinie i Elblągu strajk przerwano 22 grudnia.

W wyniku pacyfikacji grudniowych strajków zginęło ok. 45 osób. Rannych zostało 1165, ok. 3 tys. protestujących brutalnie pobito i aresztowano. Na Wybrzeżu do pacyfikacji wykorzystano 27 tys. żołnierzy, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych i blisko 100 śmigłowców i samolotów.

20 grudnia 1970 r. na VII plenum KC PZPR przyjęto rezygnację Gomułki z funkcji I sekretarza i członka Biura Politycznego KC. I sekretarzem na jego miejsce został Edward Gierek. Odsunięcie Gomułki i jego najbliższych współpracowników, przy obarczeniu ich wina za krwawe pacyfikacje, miało uspokoić nastroje społeczne. Trzy dni później nowym szefem rządu został Piotr Jaroszewicz.

Nastroje społeczne uległy uspokojeniu, jednak 22 stycznia 1971 roku ponownie rozpoczęto strajk w w Szczecinie. Ze stoczniowcami spotkał się Gierek. Później spotkał się z załogami strajkujących zakładów pracy Trójmiasta. Tam wygłosił słynny apel zakończony pytaniem: „Pomożecie”? Robotnicy zdecydowali się zakończyć strajk.

1 maja 1971 roku, w czasie pochodów 1-majowych, robotnicy żądali rozliczenia winnych śmierci protestujących i upamiętnienia ofiar. Pod murem Stoczni Gdańskiej składano kwiaty i zapalano znicze.

kak/PAP