O alarmach bombowych, które sparaliżowały pracę ministerstw i o tym jakie to zdarzenie spowodowało skutki rozmawiamy z dziennikarzem śledczym Cezarym Gmyzem.

 

Jak możemy ocenić sytuację związaną z alarmami bombowymi w ministerstwach? Czy sytuacja została już opanowana?

Problem w tej chwili został już zażegnany, ale sprawa była bardzo niepokojąca. Rano dostałem całą serię telefonów od ludzi z różnych ministerstw. Budziło to największy niepokój, dlatego że zgłaszały się kolejne resorty z informacjami, że do akcji wkroczyli pirotechnicy. Toteż na samym początku wszystko wyglądało bardzo nieciekawie. Tym bardziej, że do tej pory takiej skali fałszywych alarmów bombowych w jednym momencie nie było. W 2005 roku mieliśmy do czynienia z jednym bardzo podobnym przypadkiem tzw. Gejbombera, który sparaliżował Warszawę między pierwszą i drugą turą wyborów prezydenckich, natomiast takiej skali informacji o atakach do tej pory nie doświadczyliśmy.  

Jakie działania należy podjąć po tego rodzaju wydarzeniu?

To jest zagrożenie, które musi zostać rozpoznane. Trzeba rozpoznać, czy był to tylko zwyczajny głupi żart, czy może coś większego. Tego typu działania wykonuje się środkami bardzo ubogimi (tu środkiem był bowiem zwykły email), jednak wywołują one bardzo poważne skutki, jako że sparaliżowana została praca kilku ministerstw na kilka godzin. Pytanie jest zasadnicze – czy był to czyjś wygłup, czy było to sondowanie mające na celu sprawdzenie, jak działają w Polsce służby mające się zajmować neutralizacją tego typu zagrożeń.

I jak działają?

Jak się okazało, działają sprawnie, bo dość szybko wykluczyły zagrożenie bombowe. Jednak to wydarzenie pokazuje, że tego typu „ataki” mogą się zdarzać częściej i stanowić część tzw. wojny hybrydowej, która bez użycia środków militarnych może doprowadzić do paraliżu rozmaitych dziedzin funkcjonowania państwa.

Czy w tej chwili wszystko w ministerstwach wróciło już do normy? Jak dokładnie wyglądają skutki tego „ataku”?

Oczywiście tego rodzaju wydarzenia mają swoje reperkusje, bo wywołują pewnego rodzaju niepokój. Ten niepokój wynikał przede wszystkim z faktu, że wydarzenia następowały lawinowo. Informacje przychodziły bardzo szybko z kolejnych resortów. Pierwszy telefon otrzymałem wcześnie rano z ministerstwa gospodarki, potem zaczęli dzwonić inni i szybko zdałem sobie sprawę, że mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją.

Jak można się przed takimi atakami zabezpieczyć?

Państwu ciężko jest się bronić przed tego typu akcjami, jako że możliwości maskowania sprawców w tych przypadkach są duże i służby często są bezradne, jeżeli ktoś wysyła takie maile przez specjalną sieć gubiącą nadawcę. Czasem odkrycie sprawcy takiego ataku może się okazać wręcz niemożliwe.

Rozmawiał MW