W rozmowie z Polskim Radiem 24 były szef Służby Wywiadu Wojskowego gen. Andrzej Kowalski mówił o „dziwnej grze”, którą Rosjanie rozpoczęli przed Katastrofą Smoleńską. Wojskowy przekonuje, że już w 2009 roku Rosjanie wysłali pierwszy niepokojący sygnał, który niestety został zignorowany przez polskie służby specjalne.

Tym sygnałem było oświadczenie ówczesnego ambasadora Rosji w Polsce.

- „Otrzymywaliśmy zupełnie sprzeczne komunikaty, bo z jednej strony przygotowywane były specjalne obchody 70. rocznicy mordu katyńskiego, a z drugiej strony mieliśmy oświadczenia ambasadora, który mówił, że nie za bardzo wie, czy ktoś leci do Smoleńska (Grinin utrzymywał, że nie dostał informacji o udziale prezydenta RP w uroczystościach w Katyniu – red.) To był pierwszy sygnał, który już wtedy powinien być odczytywany przez polskie służby specjalne jako element jakiejś gry”

- wyjaśnia gen. Kowalski.

Polski rząd wówczas odpowiedział „dziwnym kontredansem”. Najpierw zastanawiano się, czy będzie jedna wizyta, czy jednak dwie. Później zdecydowano, że premier i prezydent polecą osobno. Przebieg wizyty Donalda Tuska ustalał w Moskwie szef KPRM Tomasz Arabski.

- „Spotkanie (…) było dosyć dziwne. Okazało się, że po oficjalnych rozmowach spotkano się wieczorem 17 marca w restauracji, a w rozmowie uczestniczył także Igor Sieczyn”

- wskazuje rozmówca Polskiego Radia.

Gen. Kowalski podkreśla, że „ci dwaj wytrawni gracze byli w stanie omawiać z nim rzeczy z pozycji siły i to oni narzucali schemat tego, co się będzie działo”. Jego zdaniem młody szef KPRM bez wsparcia służb dyplomatycznych „nie miał żadnych szans” w starciu z Igorem Sieczynem i Jurijem Uszakowem.

- „Możemy być pewni, że ci dwaj wytrawni gracze byli w stanie omawiać z nim rzeczy z pozycji siły i to oni narzucali schemat tego, co się będzie działo”

- podkreśla.

Wbrew obowiązującym standardom KPRM zdecydowała jednak o samodzielnej wizycie Arabskiego.

- „To był jeden z bardzo poważnych błędów, a jednocześnie niesamowicie silny sygnał dla Rosjan, że to oni zaczynają moderować tę sytuację. Zasadne jest pytanie, czy skoro polskie służby i dyplomacja były wyłączone, to ogrywany był jakiś poufny scenariusz w atmosferze dogadywania się ze stroną rosyjską? Niestety trzeba powiedzieć, że to polski rząd oddał wszystkie atuty w ręce rosyjskie”

- twierdzi były szef Służby Wywiadu Wojskowego.

kak/PolskieRadio24.pl, PCh24.pl