Film opowiada o tajemniczym Hansie, który samotnie wędruje po pięknej Norwegii. Troje studentów chce zrobić o nim film dokumentalny. Śledząc go odkrywają przerażającą prawdę skrywaną przez norweski rząd.  Okazuje się, że w tym pięknym małym kraju żyją…trolle. Na dodatek ze strachu przed trollami, które przez wieki siały spustoszenie nie ma w tym kraju chrześcijan trolle  mają wielkie rozmiary  i dzielą się na leśne i górskie. „Przekazy mówią o ich ogromnej sile i równie ogromnej głupocie, brutalne i nieobliczalne nie wybrzydzają - jedzą wszystko, ale ich przysmakiem pozostaje krew chrześcijan. Rządy Norwegii od wieków dementują informacje o tych legendarnych stworach i specjalnej, tajnej jednostce, która zajmować się ma ich eliminacją. Grupa studentów postanawia odkryć co kryje się za starymi nordyckimi mitami. Ryzykując życiem, ruszają tropem łowców trolli”- czytamy na portalfilmowy.pl


„Łowca trolli” to film z gatunku mockumentary - czyli fikcyjna opowieść udająca prawdziwą. Widzieliśmy coś takiego w „Blair Witch Porject”. Norweski film stylizowany na amatorski reportaż łączy w sobie elementy komedii oraz  horroru i występują w nim amatorzy oraz znani norwescy komicy. Film zbiera znakomite recenzje w USA, gdzie niedawno zadebiutował na ekranach. Film zapowiada się niezwykle ciekawie i rozwiewa mity, że to poprawność polityczna wytępiła w Norwegii chrześcijan. Niestety prawica jak zwykle obarczyła odpowiedzialnością za swoje porażki pokojowo nastawionych lewicowców, którzy sami są terroryzowani przez kilkumetrowe stwory. „Łowca trolli” aż się prosi o sequel, który w imię poprawności politycznej powinien opowiadać o neokonserwatywnych trollach, które zżerają islamistów i trollach blondynach polujących na Żydów. Trylogia gotowa. A są jeszcze inne mniejszości….

 

 

Łukasz Adamski