Krytyk filmowy "Timesa" Kevin Maher po obejrzeniu fragmentu filmu napisał, że "Streep wydobyła kobietę spod warstw karykatury". Baz Bamigboye z "Daily Mail" napisał ,ze "Tylko aktorka o takiej renomie jak Streep mogłaby uchwycić istotę tego, czym była Thatcher, i wyrazić to w filmie". Sama aktorka aby zagrać premier zgodziła się na obcięcie swojego honorarium. Gwiazda wystąpiła w filmie za „symboliczny” milion dolarów, który podarowała amerykańskiemu Muzeum Historii Kobiet.  Niestety przyjaciołom i byłym współpracowników Lady Thatcher nie podoba się przedstawienie jej jako osoby samotnej, z wolna popadającej w demencję. Twierdzą też, że nakręcenie takiego filmu za jej życia jest dla byłej premier obrazą. Uważają również, że film jest „lewicową fantazją” na temat rządów premier, która swoimi odważnymi wolnorynkowymi reformami uratowała kraj przed upadkiem. „Żelazna Dama” przyjaźniła się również z Ronaldem Reaganem  i jest traktowana jako część „triady”, która doprowadziła do upadku komunizmu ( Reagan- Jan Paweł II- Thatcher).  


Cytowany przez "Daily Telegraph" były spin doktor Lady Thatcher Lord Tim Bell powiedział, że nie zamierza obejrzeć filmu, bo "pamięta, jakim doświadczeniem była dla niego praca dla Thatcher, i nie potrzebuje filmu, by mu o tym przypominał". Bell nazwał jednak obraz "pseudowydarzeniem" i dodał, że "film nie zrobi żadnej różnicy w tym, jak postrzegana jest baronessa Thatcher i jej osiągnięcia". Zaletę dzieła widzi w tym, że może uświadomić niektórym, iż kasandryczne ostrzeżenia Thatcher dotyczące gospodarki UE (wówczas EWG) potwierdziły się. "Była Nostradamusem swego czasu" – powiedział. Zastrzeżenia przyjaciół baronessy Thatcher wywołuje też pokazanie jej jako pochylonej staruszki w chustce na głowie. Żelazna Dama nie ma w zwyczaju nosić takich chustek, na ogół nie zakrywa głowy. Ubiera się najczęściej w dwuczęściowe garsonki, zwykle granatowe. Żadne z dzieci Lady Thatcher, Carol ani Mark, nie wypowiedziało się na temat filmu. W 2008 roku Carol przyznała, że matka po serii udarów cierpi na zaawansowaną demencję.


Można się spodziewać, że, że Meryl Streep stworzyła kolejną genialną rolę. Aktorka przyzwyczaiła nas już do genialnych kreacji w „Wyborze Zofii”, „Sprawie Kramerów” czy „Manhattanie” . Pierwsze trailery filmu pokazują, że możemy mieć do czynienia z kreacją wartą Oscara. Obawiam się jednak, że film może mieć lewicowe zacięcie. Streep jest znana ze swoich liberalnych poglądów obyczajowych. Również apologia kapitalizmu, którego uosobieniem były rządy Thatcher nie jest dziś zbyt modna. Większość hollywoodzkich filmów o konserwatywnych politykach albo ociera się o groteskę jak „W” Stone’a bądź w najlepszym przypadku traktuje ich bohatera z pewną pobłażliwością jak „Nixon” tego samego reżysera. Niestety nie powstały do tej pory poważne filmy traktujące o działalności nawet takich wdzięcznych dla kina postaci jak Ronald Reagan. Z niecierpliwością czekam jednak na obraz o „Żelaznej Damie”. Nawet jeżeli film będzie się ocierał o lewicową bujdę to trudno wątpić w koncertową rolę wielkiej Meryl Streep.


Ł.A/wiara.pl/portal filmowy.pl