Jeśli wydaje się komuś, że nie rozmawia się o promowaniu wegetarianizmu zagryzając krwistym stekiem, a na rozmowy o krzewieniu pokoju nie przyjeżdża się czołgami, to musi wiedzieć, że zupełnie nie czuje ducha nowoczesnego ekologizmu z najwyższych sfer. Okazuje się bowiem, że stanowiąca środek transportu  flota powietrzna światowych przywódców i możnych biznesu, którzy zlatują się właśnie do Szkocji, by radzić, a jakże - o zagrożeniach dla klimatu,  wyemituje łącznie 13 tys. ton dwutlenku węgla, czyli więcej niż wytworzyłaby, jak obliczył angielski „Daily Mail”, przeciętna półtoratysięczna miejscowość w Anglii przez cały rok.

Szacuje się, że do stolicy Szkocji, Glasgow, na szczyt klimatyczny COP26 przyleci ok. 400 odrzutowców i samolotów. Już dziś od rana na stołecznym szkockim lotnisku wytworzył się istny korek złożony z prywatnych odrzutowców należących do światowych przywódców i liderów biznesu.

Pośród grona możnych tego świata, którzy na co dzień bardzo lubią się ogrzać w cieple propagandy ekologistycznej i pouczać innych na zielone tematy, a na  konferencję klimatyczną dotarli swymi emitującymi ogromne ilości dwutlenku węgla, prywatnymi odrzutowcami, jest też oczywiście prezes a zarazem założyciel Amazona - Jeff Bezos. Angielski dziennik, nie owijając w bawełnę, nazwał tego typu postępowanie „zieloną hipokryzją”.

„Niektórzy działacze na rzecz ochrony środowiska będą podczas COP26 wzywać innych do ograniczenia podróży lotniczych i jedzenia mniejszych ilości mięsa, ale dotąd mało mówiono o miliarderach latających własnymi samolotami na trasach, które już są obsługiwane przez regularne loty” – skonstatował „Daily Mail”.

 

ren/PAP