Wydarzenia w Konfederacji związane z desygnowaniem kandydata w wyborach prezydenckich po raz kolejny pokazały, że w polityce liczą się przede wszystkim interesy koterii i frakcji wewnątrz poszczególnych partii, czyli prywata. Konfederacji udało się jednak zmarginalizować największe obciążenie, czyli Korwina, wątpliwe jednak, by dobrowolnie udał się na emeryturę w kabarecie. 

 

Również Braun nie uzyskał nominacji, przez co psychiatrzy stracili wdzięczny obiekt obserwacji. PiS zdaje sobie sprawę, że od głosów sympatyków Konfederacji może zależeć zwycięstwo Andrzeja Dudy, stąd rzeczą naturalną jest krytyka kandydatury Krzysztofa Bosaka.

Zwolennicy PiS stosują jednak, moim zdaniem, całkowicie nieskuteczną metodę. Zarzucanie partii rosyjskiej prorosyjskości czy promowania propagandy rosyjskiej jest całkowicie nieskuteczne, gdyż wyborcy Konfederacji nie widzą w tym nic złego. Stosują oni zasadę symetryzmu. Rosja jest dla nich normalnym państwem, co dowodzi co najmniej ignorancji, jeśli nie deficytu intelektualnego.

A jeśli Rosja jest państwem jak każde inne, to nie ma różnicy między nią a Stanami Zjednoczonymi, a nawet USA stanowi zagrożenie dla Polski, podczas gdy Putin chce współpracować. Również atakowanie Bosaka ze względu na wiek, wygląd, brak wykształcenia, rodziny i osiągnięć formalnych ma niewielki sens. Zwolenników Konfederacji to nie przekona.

Polacy wybrali już magistra „Alka”, doktora „Bolka” i intelektualistę Komora. Naturalnym zapleczem Konfederacji jest twardy elektorat PiS-u, który partia uważała za największe obciążenie, gdyż zmusza do działania i utrudnia kunktatorstwo i kapitulację (na przykład wybór Laska). Dlatego skuteczna metoda walki musiałaby polegać na odzyskaniu rozczarowanych i wątpiących. 

Dr Jerzy Targalski

jozefdarski.pl