18 stycznia ulicami Waszyngtonu przeszedł Marsz dla Życia. Zgromadził on tłumy Amerykanów opowiadających się za prawem do życia dla każdego człowieka. Uczestnicy szacują, że było ich okoł 200-300 tysięcy. 

Po raz pierwszy do uczestników manifestacji przemawiał prezydent Stanów Zjednoczonych. Padło wiele słów o miłości, świętości życia oraz zbieraniu się w celu zamanifestowania poglądów. Na pięknie brzmiących frazesach jednak się nie skończyło. Donald Trump obiecał, że zawetuje każdą poprawkę, mającą zagrozić życiu tych najmniejszych. 

„Dziś podpisałem list do Kongresu, aby ogłosić, że jeśli wyślą na moje biurko jakąkolwiek poprawkę, która osłabi ochronę ludzkiego życia, to wydam weto”- powiedział we wcześniej nagranej wiadomości wideo. Skrytykował również obowiązujące w niektórych stanach prawo, które zezwala na zabijanie nienarodzonych aż do momentu ich urodzenia i zapowiedział próby zmian. 

Są to na razie tylko słowa, jednak padły słowa konkretne, wskazujące kierunek przeobrażeń. Poprzednie obietnice zahamowania pieniędzy płynących w stronę koncernów aborcyjnych zostały w dużej mierze spełnione. Jak przy takich działaniach wygląda polska partia, która przed wyborami obiecała ochronę życia, po czym całkowicie zepchnęła temat na boczny tor, głosując tak jak kazał im Jarosław Kaczyński i lękając się konsekwencji?  


W USA wciąż zabija się mnóstwo nienarodzonych i wciąż jest to legalne. Przez czas prezydentury Trumpa jednak stopniowo zaszły pewne dobre zmiany, jak choćby nominacja do Sądu Najwyższego sędziów, którzy są za życiem. Takie zmiany nie zaszły u nas – a przecież biorąc pod uwagę panujące u nas prawo zezwalające na aborcję pod trzema wyjątkami, byłoby to jeszcze łatwiejsze. Potrzeba chęci. Tych niestety u Jarosława Kaczyńskiego nie ma.  

stopaborcji.pl