"To jest szczegółowe pytanie, ale tak naprawdę chodzi o coś znacznie bardziej ogólnego - o odpowiedź na jedno z podstawowych, wielkich pytań o człowieka: „Co powoduje, że istnieją ludzie, którzy potrafią ryzykować swoje życie dla innych?” - podkreśla Jędrzejewski. „Film nie udziela jednoznacznej odpowiedzi na żadne z tych pytań; stara się natomiast pokazać przemianę postaci filmowego Sochy. Początkowo chce on wykorzystać okazję i zarobić na pomaganiu Żydom ukrywającym się w kanałach, więc bierze od nich pieniądze za okazywaną pomoc. Później jednak sam płaci za żywność dla nich i wielokrotnie ryzykuje życiem, oferując im już bezinteresownie swoją opiekę i nieprzeliczalną na pieniądze nadzieję na przetrwanie” - wskazuje i przypomina, że ta niewiedza dotyczy tylko Sochy filmowego, bowiem o prawdziwych intencjach autentycznego Sochy wiem o wiele więcej.


O wydarzeniach w lwowskich kanałach powstało kilka książek. Jedną z nich jest "Świat w mroku" - pamiętnik Ignacego Chigera - tego, który był płacił Sosze, ojca dwojga dzieci, w tym dziewczynki, którą filmowy Socha podnosi - w najbardziej chyba znanej scenie filmu - ponad otwór kanałowy, aby pokazać jej przez moment świat. W pamiętniku człowiek ten relacjonuje precyzyjnie motywy, które kierowały realnym Leopoldem Sochą: «Ratowanie nas uznał za swego rodzaju pokutę, za odkupienie swoich własnych złodziejskich grzechów. Poldziu Socha mocno wierzył, że ratując ludzi przed śmiercią, zmaże przed Bogiem własne przewiny. Nigdy nam nie wypominał, że czyni coś niebezpiecznego, przeciwnie - był dumny z tego, że może nam pomóc. Traktował to jako szczytne powołanie i nakaz od Boga. (...) Tłumaczył to tym, że widząc nasze tragiczne położenie, doznał duchowej przemiany i potrzeby naprawienia zła, przynajmniej w taki symboliczny sposób. Chodził pilnie do kościoła, modlił się o nasze zbawienie, które uważał jednocześnie za swoje, i niejednokrotnie dawał datki na naszą intencję oraz stawiał świece w kościele. Poldziu powtarzając słowa pacierza: "Odpuść nam nasze winy", zawsze w myślach dodawał: "jako my ratujemy niewinnych, opuszczonych i zagrożonych»” - przypomina Jędrzejewski. A dalej cytuje inną historię z tej samej książki. „To, że uniknęliśmy wtedy śmierci, było istnym cudem. Socha tuż po ulewie pobiegł do kościoła i zapalił w naszej intencji świece. Ten cud ocalenia podtrzymał w nim jeszcze wiarę w jego posłannictwo i wolę Boga, aby nas, życiowych rozbitków, ratować, mimo że nikt nie wiedział, jak długo to może potrwać”.

 

Co wynika z tych cytatów, otóż tyle, że jak zauważa Jędrzejewski „motywacje Sochy do ratowania Żydów nie są więc żadną zagadką ani tajemnicą. To motywacje religijne. U realnego, prawdziwego Sochy, nie ma wątpliwości, dlaczego pomaga Żydom”. I tak naprawdę tylko taki Socha jest ważny, i tylko taki jest prawdziwy.



TPT/FŻP