"Bali się ci, co mieli coś na sumieniu, uczciwi spali spokojnie" - powiedział na antenie TVN24 prezydencki minister Andrzej Dera, komentując ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i trzech innych urzędników CBA.

Jak wskazywał Dera, "nie było w zwyczaju upubliczniać dat czy uzasadnień" i tak będzie nadal. Dera nie chciał powiedzieć, kiedy kancleria prezydenta otrzymała wniosek o ułaskawienie.

"Uzasadnienie o ułaskawieniu nigdy przez żadnego z prezydentów nie było upubliczniane. Tą tradycję chcemy zachować" - mówił.

Dera tłumaczył, że Duda zapoznał się ze sprawą Kamińskiego, ale nie musi niczego z nikim konsultować. Tłumacząc decyzję odparł, że jakakolwiek decyzja sądu drugiej instacji byłaby uznawana za polityczną, nieważne, czy Kamiński zostałby uniewinniony, czy nie. Teraz jednak już koniec rozważań: "Pan prezydent podejmując decyzję o ułaskawieniu przecina tą sprawę. Sprawy tej nie ma" - wskazał Dera.

Prezydencki minister mówił, że w sprawie Kamińskiego po raz pierwszy w historii skazano kogoś, kto walczył z korupcją. "W moim odczuciu osoba, która jest synonimem walki z korupcją, korzysta z prawa łaski i jest jasny sygnał, ci którzy będą walczyli z korupcją, są chronieni" - powiedział.

"Za czasów Mariusza Kamińskiego ludzie bali się oszukiwania i kręcenia. Bali się ci, co mieli coś na sumieniu, uczciwi spali spokojnie. I niech się boją, bo znowu przyjdą te czasy, że ci, którzy korumpują, którzy działają wbrew prawu, mają prawo się bać" - dodał.

kad/tvn24.pl