"Co stanie się z Europejczykami, jeśli Ameryka wycofa się z NATO i zdejmie znad Europy swój parasol atomowy? UE potrzebuje własnej broni atomowej, aby skutecznie odstraszać Rosję" - czytamy na łamach Der Spiegel.
Przede wszystkim w ocenie komentatorów Spiegla los NATO będzie przypieczętowany, jeśli w 2024 roku Donald Trump uzyska reelekcję w wyborach prezydenckich w USA.
W ocenie komentatorów, gdyby Trump wygrał w wyborach z urzędującym Joe Bidenem, doprowadziłby do wyprowadzenia Stanów Zjednoczonych z NATO, co de facto oznaczałoby koniec istnienia sojuszu.
Na łamach Spiegla przypomniano przy tym, że pomysł europejskiej broni jądrowej narodził się w latach 50 w toku rozmów pomiędzy kanclerzem Niemiec zachodnich Konradem Adenauerem i jego odpowiednikami z Francji i Włoch. Pomysł upadł przez własne ambicje nuklearne rządzącego wówczas Francją marszałka de Gaulle'a.
W 2010 roku szef MSZ Niemiec Guido Westerwelle chciał nawet usunięcia amerykańskich głowic z terytorium Niemiec. Temat europejskiej broni jądrowej wrócił po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Po Brexicie jedynym krajem UE posiadającym broń jądrową jest bowiem Francja.
Niemcy zdecydowały się nawet na nabycie amerykańskich F-35, zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych.
Jak zwykle pojawia się jednak problem dowodzenia. "Warunkiem byłaby wspólna strategia i polityczne planowanie" - czytamy na łamach Spiegla.
"Czy Francja jest rzeczywiście gotowa zagrozić użyciem broni atomowej w przypadku ataku na Polskę czy Łotwę? Czy rzeczywiście użyje tej broni?" - czytamy.
Autorzy wskazują, że gdyby Francja zdecydowała się na zachowanie swoich głowic wyłącznie dla siebie, pozostałe państwa UE mogą w wąskim gronie w ramach "wzmocnionej współpracy" rozpocząć prace nad własną bronią jądrową.
jkg/deutsche welle