W niemieckich wyborach z roku na rok głosuje coraz więcej muzułmanów. Popierają Angelę Merkel? A może głosują na partie lewicowe? Głosy 1,5 mln wyborców to w każdym razie potężna siła.

Choć w Republice Federalnej mieszka kilka milionów wyznawców Allaha, to w wyborach może głosować tylko 1,5 mln z nich - głównie Turcy. Według niemieckich ekspertów islamscy wyborcy zasadniczo kierują się tymi samymi kryteriami, co chrześcijanie czy ateiści, przy czym zwracają też uwagę na tematy specyficzne, jak ochrona przed dyskryminacją oraz równość szans. Stąd Angela Merkel raczej nie może liczyć na ich głosy. Turcy w zdecydowanej większości głosują na socjaldemokrację, SPD kierowaną dziś przez Martina Schulza.

Mówiąc konkretnie: w roku 2013 SPD otrzymało 64 procent islamskich głosów, Zieloni i Lewica po 12 procent, a chadecja - tylko 7. Frekwencja wśród Turków była dość duża, wynosząc 71,5 procent - nieco tylko poniżej krajowej średniej.

Jak zauważają niemieccy eksperci, pozornie jest paradoksem, że muzułmanie w Niemczech głosują na partie forsujące homomałżeństwa, gender i inne aberracje. Jednak to właśnie te partie są ,,wrażliwe'' na integrację imigrantów i muzułmanów, chadecja wyznawców Allaha po prostu nie interesuje.

W ostatnich latach wszakże to się zmienia, bo i chadecja Angeli Merkel skręca w lewo. Coraz więcej mówi się o integracji, a Merkel twierdzi, że ,,islam należy do Niemiec''. Co ciekawe uprawnieni do głosowania Turcy nie są wcale zwolennikami masowej migracji - raczej krytycznie postrzegają politykę Merkel w tym względzie. Z drugiej strony, wpuszczenie takich mas uchodźców pozwoliło CDU nieco przypudrować swój wizerunek jako partii imigrantom zasadniczo mniej chętnej od lewicy.

mod/dw.de, fronda.pl