Dzisiaj we Francji ostatni dzień kampanii przed drugą, decydującą turą wyborów prezydenckich. Sobota jest dniem ciszy przedwyborczej we Francji metropolitarnej, bo na jej terytoriach zamorskich głosowanie rozpoczyna się wcześniej ze względu na różnicę czasu.

Komisja zajmująca się przestrzeganiem reguł wyborczych, przede wszystkim w sprawie sondaży, przypomniała, że publikowanie jakichkolwiek wyników badania opinii publicznej po północy w piątek do niedzieli 7 maja do godziny dwudziestej, do chwili zamknięcia ostatnich lokali wyborczych w wielkich miastach, jest zabronione.

Ostanie sondaże pokazują niewielki, ale jednak wzrost popularności socjaldemokraty Emmanueala Macrona. Badania opinii publicznej dają mu 61 procent głosów, jego rywalce Marine Le Pen - 39%. Wielką niewiadomą jest frekwencja.

Według bratanicy liderki Frontu Narodowego, deputowanej do Zgromadzenia Narodowego Marion Marechal Le Pen, jeśli kandydatka skrajnej prawicy osiągnie 40 procent, to mimo że nie wygra wyborów prezydenckich, to jednak ich partia - Front Narodowy - stanie się jedyną wiarygodną opozycją we Francji.

emde/IAR