Rosyjska aneksja Krymu oraz pogłębiający się kryzys na wschodzie Ukrainy stały się istotnym impulsem do dyskusji nad sposobem wzmocnieniem polskiego systemu obronnego - pisze dr Artur Jagnieża na łamach portalu Defence24.pl. Jednym z elementów tej dyskusji są deklaracje przedstawicieli władz państwowych zapowiadające zwiększenie kwoty wydatków na siły zbrojne do wysokości 2% PKB w budżecie 2016 roku. To dobry moment, aby wreszcie uwzględnić w potrzebach rozwoju polskiej obronności rozpoczęcie procesu budowy profesjonalnego systemu obrony terytorialnej.

Współczesna teoria i praktyka sztuki wojennej przekonuje, iż działania wojenne dzielą się na działania regularne i nieregularne. Pierwsze to starcia zwartych formacji w polu, w klasycznych warunkach podziału pola walki na strefę i zaplecze, drugie natomiast to przede wszystkim opór zbrojny na obszarach okupowanych przez przeciwnika (vide: profesor Stanisław Koziej, Teoria sztuki wojennej, Warszawa 2011).

Powyższa refleksja prowadzi nas do wniosku, iż optymalna struktura sił zbrojnych musi składać się z dwóch niezależnych od siebie, ale jednocześnie uzupełniających się co do roli i funkcji komponentów tj. profesjonalnej armii zawodowej oraz rezerwowej powszechnej armii terytorialnej (vide: profesor Józef Marczak i jego publiczny postulat budowy współczesnej Armii Krajowej).

Wniosek jest tym bardziej zasadny, iż Polska w  swojej aktywności międzynarodowej nie planuje prowadzenia agresywnej polityki zagranicznej wobec sąsiadów, tylko zgodnie z Konstytucją RP deklaruje, iż „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium”(art. 5) oraz że „Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic” (art. 26). Z tego względu priorytetem polityki władz państwowych w obszarze bezpieczeństwa obronnego winno być zapewnienie bezpieczeństwa i nienaruszalności terytorium Polski, czyli gotowości do jego obrony w każdym czasie, w każdym wymiarze i w każdych szczególnie skrajnie niesprzyjających okolicznościach.

[koniec_strony]

Czytając Clausewitza

Carl von Clausewitz w swoim fundamentalnym dziele „O wojnie” poświęca zagadnieniom obrony całą szóstą księgę. Istotne miejsce w przywołanej księdze zajmuje rozdział szósty poświęcony zakresowi środków obrony. Z punktu widzenia polskich rozważań dotyczących wyboru optymalnej strategii wojskowej w przygotowywaniu planu obrony państwa akurat ta część księgi powinna być szczególnie studiowana przez decydentów politycznych oraz strategów wojskowych.

Ci pierwsi powinni obowiązkowo zapoznać się z poglądami Clausewitza, aby mieć elementarną wiedzę na temat bezpieczeństwa obronnego państwa, ci drudzy z kolei po to, aby we współczesnym chaosie poglądów na temat koncepcji przygotowania państwa do obrony na wypadek potencjalnej agresji militarnej pamiętali o istnieniu niezmiennych (ponadczasowych) zasad sztuki wojennej.

Clausewitz nie bez przyczyny zaznacza w swoim wywodzie, iż: „Uważamy za użyteczne zastanowić się jeszcze nad zakresem środków, którymi rozporządza obrońca, mogących do pewnego stopnia uchodzić za filary jego budowy” i w pierwszej kolejności wymienia obronę krajową, a w dalszej kolejności twierdze, naród, powstanie narodowe czyli pospolite ruszenie oraz dopiero na końcu sprzymierzeńców.

Kolejność z pewnością nie jest przypadkowa, szczególnie jeśli dotyczy umieszczenia na ostatnim miejscu sprzymierzeńców (czyli obecnie deklarowanych sojuszników) jako elementu wzmacniającego system obronny państwa. W swej istocie sojusznicy jacy w trudnej chwili nie zawodzą, to państwa które z uwagi na swoje interesy (polityczne, gospodarcze, inne) są zdaniem Clausewitza „istotnie zainteresowani w utrzymaniu danego kraju”, dlatego też jak zaznacza „obrońca w ogólności więcej może liczyć na pomoc z zewnątrz niż nacierający” ponieważ „będzie on mógł tym pewniej na to liczyć, im ważniejsze jest jego istnienie dla wszystkich innych, to znaczy im zdrowszy i silniejszy jest jego stan polityczny i wojskowy”.

Wśród współczesnych czynników jakie przyczyniają się do podniesienia „wartości rynkowej” kraju, któremu należałoby udzielić pomocy w chwili zagrożenia należy wymienić: dotychczasową aktywność państwa na rzecz pokoju na arenie międzynarodowej, wewnętrzną stabilność społeczno-polityczną opartą na procedurach demokratycznych, umiejętność zbudowania własnego znaczenia geopolitycznego w regionie, zdolność do przyciągania zagranicznych inwestycji i przede wszystkim własną wiarygodność obronną.

Ta ostatnia z kolei jest warunkiem koniecznym udzielenia komukolwiek pomocy, ponieważ nie można jej udzielać komuś, kto sam we własnym zakresie nie dba wystarczająco o swoje bezpieczeństwo. Należy też podkreślić, iż z zasady bardziej opłacalnym dla każdego państwa jest sytuacja w której posiadamy sojusznika silnego, niż sojusznika słabego. Nie bez przyczyny więc twórcy Paktu Północnoatlantyckiego zapisali, iż: „Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego Traktatu Strony, każda z osobna i  wszystkie razem, przez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści” (art.3).

Z tego względu z uwagi na potrzebę posiadania wiarygodności obronnej oraz konieczność zachowania jak najdłużej zdolności do ciągłości działania na polu militarnym, a tym samym zdolności sojuszniczej, nowoczesne państwo XXI wieku musi posiadać clausewitzowską „obrona krajową” czyli współczesną obronę terytorialną (OT), a dokładnie cały kompleksowy system obrony terytorialnej. Do podstawowych zadań wojsk OT należy zaliczyć zapewnienie osłony terytorium kraju w tym szczególnie istotnych miejscowości, newralgicznych miejsc oraz elementów infrastruktury krytycznej państwa, lokalne wsparcie działań wojsk operacyjnych, przygotowanie i zabezpieczenie terenu do przyjęcia wzmocnienia ze strony wojsk sojuszniczych, ochronę ludności cywilnej oraz prowadzenie działań nieregularnych po zajęciu terytorium przez agresora (istotna rola wojsk OT: nie ma bezkarnego przebywania „zielonych ludzików” na zajętym terytorium).

Należy podkreślić, iż opieranie bezpieczeństwa militarnego państwa wyłącznie na armii zawodowej oraz uczestnictwie w układzie sojuszniczym (w przypadku Polski w NATO), bez zbudowania rodzimego systemu obrony terytorialnej jest niewystarczającym środkiem gwarantującym optymalne zapewnienie zdolności obronnej państwa w obliczu potencjalnej agresji militarnej. Pogląd ten absolutnie nie wyklucza, a wręcz determinuje potrzebę posiadania profesjonalnej armii zawodowej oraz konieczności dbania o rozwój zdolności militarnych Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także prowadzenia przez polską dyplomację zabiegów o możliwie jak największą obecność wojsk NATO w tym w szczególności wojsk Stanów Zjednoczonych na terytorium Polski.

[koniec_strony]

Doświadczenia współczesne

Sceptycy i przeciwnicy idei budowy systemu obrony terytorialnej najczęściej podnoszą argument, iż rozwiązania takie były właściwie dla wojen w przeszłości i w dobie wysoce stechnologizowanych i zinformatyzowanych systemów walki są archaiką na współczesnym polu walki, a ponadto z góry narażają żołnierzy formacji terytorialnych na duże straty fizyczne oraz narażanie ośrodków kubatury miejskiej i wiejskiej na wysokie straty ludności cywilnej.

Argument ten biorąc pod uwagę aspekt wojskowy zagadnienia jest z gruntu fałszywy. Jeśli nawet przyjmiemy za punkt wyjścia rozważań odrzucenie dotychczasowego dorobku teorii nauk wojennych oraz związanej z tym współczesnej wiedzy wojskowej, za ideą tworzenia wojsk OT przemawia współczesna praktyka wojen. Przebieg walk w Czeczenii, Iraku, a przede wszystkim Afganistanie pokazuje, iż odpowiednio przeszkolone jednostki piechoty, wyposażone w nowoczesną broń lekką w tym przede wszystkim przenośne zestawy przeciwlotnicze i przeciwpancerne, wykorzystujące w sposób maksymalny zasoby przychylnych im lokalnych społeczności oraz uwarunkowań terenowych są w stanie prowadzić skuteczną walkę z najbardziej nowoczesnymi armiami świata.

To prawda, że w czołowym w zderzeniu z wojskowym kolosem, mniejszy gracz nie ma szans, ale sytuacja ta diametralnie zmienia się, kiedy strona słabsza unika czołowego starcia i „gryząc systematycznie po kostkach” może stopniowo doprowadzić do zachwiania równowagi wojskowego Krezusa. Kosztowna machina współczesnego mocarstwa militarnego może wykryć, zniszczyć lub zabić każdego.

Wystrzeliwanie wartych miliony dolarów pocisków precyzyjnych do pojedynczych jam w górach, podziemnych bunkrów w lasach, czy budynków w miastach jest z pewnością skuteczne, jeśli miarą skuteczności jest fizyczna likwidacja danego oddziału czy nawet pojedynczego żołnierza, ale per saldo jest to działanie bardzo kosztowne ekonomicznie i na dłuższą metę zabójcze dla gospodarki każdego współczesnego kraju prowadzącego wojnę w tak zglobalizowanym świecie jak dziś.

Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości wystarczy prześledzić przebieg konfliktów z ostatnich lat (vide: interwencja powietrzna Wielkiej Brytanii i Francji w Libii w 2011 roku i utrata przez te państwa zdolności do prowadzenia działań powietrznych i rakietowych po dwóch tygodniach, zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Afganistanie oraz aktualne zaangażowanie militarne Rosji na Ukrainie w wyniku którego z rosyjskiej giełdy w Moskwie w kilka tygodni wyparowało kilkadziesiąt miliardów dolarów, nastąpiło największe w historii osłabienie rubla w stosunku do dolara, a ceny wybranych artykułów żywnościowych wzrosły blisko dwukrotnie co w konsekwencji musi spowodować wzrost inflacji w Rosji w 2015 roku).

Argument dotyczący groźby strat wśród ludności cywilnej jest oczywiście wiarygodny, ale ma też znamiona zastraszenia psychologicznego ze strony agresora. Po pierwsze należy zauważyć, iż agresor jeśli już decyduje się na użycie sił zbrojnych to z pewnością nie będzie miał zamiaru oszczędzać ludności cywilnej, jeśli ta w jakikolwiek sposób uniemożliwiałaby mu osiągnięcie jego celów militarnych i politycznych (vide: doświadczenia bałkańskie lat dziewięćdziesiątych, obydwie wojny amerykańsko-irackie w Zatoce Perskiej, rosyjska interwencja w Czeczenii, obecny konflikt w Syrii, czy aktualne walki na wschodniej Ukrainie).

Ten szantaż skazuje ofiarę właściwie od początku na postawę kapitulacyjną, ponieważ alternatywą dla uniknięcia ofiar w obliczu agresji jest poddanie się woli agresora. Trudno też nie zauważyć, iż spolegliwa postawa wcale nie gwarantuje zaprzestania użycia przemocy wobec ludności cywilnej w przyszłości. Doświadczenia polskie w tej materii pokazują, iż bezbronność lub postawa neutralna w obliczu agresji, jeszcze bardziej rozzuchwala agresora (vide: przebieg wojny północnej na terytorium Polski 1701-1721, powstanie styczniowe 1863-65, okupacja niemiecka 1939-1945, rzeź Polaków na Wołyniu 1943-44, Powstanie Warszawskie 1944, okupacja rosyjska 1944-1953).

Podkreślmy jednak, iż optymalna skuteczność i wiarygodność wojsk OT uwarunkowana jest splotem kilku istotnych czynników, które muszą być spełnione równocześnie. Mam tu na myśli realizację przez państwo systematycznej edukacji obronnej w szkołach, organizację w skali państwa obowiązku powszechnego przeszkolenia rezerw osobowych (przynajmniej jego części męskiej) oraz posiadanie przez kraj narodowych zdolności produkcji broni w tym broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej. Mówiąc wprost postulat budowy systemu OT musi mieć oparcie na dwóch filarach: po pierwsze na przekonaniu Polaków, że narodowy wysiłek posiadania profesjonalnie przeszkolonych pod względem wojskowym współobywateli jest warunkiem koniecznym zachowania ich wolności oraz po drugie na posiadaniu przez państwo polskie odpowiednich podstaw materialnych w postaci środków walki, które skutecznie pozwoliłyby bronić się przed potencjalnym agresorem.

Istotnym wyznacznikiem wiarygodności systemu OT musi być jego organizacja dostosowana synergicznie do podziału administracyjnego państwa. Podstawowym elementem systemu powinny być samodzielne bataliony OT (miejskie, gminne, powiatowe) zorganizowane w brygady OT odpowiedzialne za obszary poszczególnych województw na poziomie których mogłyby funkcjonować zgodnie z proponowaną koncepcją Akademii Obrony Narodowej Terenowe Odziały Specjalne.

Etat każdego z batalionów (orientacyjnie 600-1000 żołnierzy) powinny stanowić m.in. pluton dowodzenia, organiczne struktury saperów, wywiadu, łączności, rozpoznania, niezależna sekcja bezzałogowych środków rozpoznawczych, trzy kompanie piechoty, sekcja przeciwpancerna oraz organiczna struktura logistyczna. Żołnierze OT muszą być w pełni umundurowani (w tym wyposażeni m.in. w kamizelki kuloodporne oraz noktowizory), posiadać na wyposażeniu broń indywidualną oraz przenośne środki przeciwlotnicze i przeciwpancerne.

Warunkiem sine qua non ich efektywności musi być ich regularne szkolenie i ćwiczenie.Z tego względu należy podkreślić, iż budowa systemu obrony terytorialnej w Polsce, będąca przedsięwzięciem o charakterze państwowotwórczym powinna potrwać nad Wisłą minimum 8 lat. Tylko takie zrozumienie problemu jest właściwym kluczem do zbudowania wiarygodnej strategii obronnej Warszawy. Innymi słowy wiarygodny postulat budowy efektywnego systemu OT nie może mieć charakteru partyjno-wyborczego.

[koniec_strony]

Polskie atuty

Polska jak nikt inny we współczesnej Europie ma istotne atuty jakie sprzyjają budowie systemu obrony terytorialnej. Do najważniejszych z nich należy zaliczyć fakt, iż polskie jednostki specjalne należą do absolutnej elity światowej tego rodzaju wojsk. Nie mniej istotne jest doświadczenie polskich żołnierzy (według orientacyjnych danych blisko trzydziestu tysięcy) jakie nabyli w trakcie udziału w misjach stabilizacyjnych i realnych walkach w Iraku oraz w Afganistanie.

Pozwala to nam posiadać odpowiednie zasoby niezbędne do prowadzenia szkoleń rezerw osobowych, w tym szkoleń do prowadzenia działań nieregularnych. Posiadamy przy tym wystarczające rezerwy demograficzne populacji męskiej jakie potrzebne są do utworzenia jednostek OT. Co istotne nawet problem bezrobocia na tzw. ścianie wschodniej może okazać się atutem przy tworzeniu jednostek OT, ponieważ przedsięwzięcie to pozwoliłoby zagospodarować część społeczeństwa jaka obecnie jest wykluczona społecznie do działań o charakterze propaństwowym (skoro wydajemy często bezproduktywnie środki na tzw. aktywne formy zwalczania bezrobocia, to przeznaczmy część z nich na przygotowanie bezrobotnych do wykonywania zawodu żołnierza).

W Polsce działa kilkanaście organizacji paramilitarnych na czele ze Związkiem Strzeleckim „Strzelec” - OSW, które stanowią istotny potencjał społeczny jaki może być pomocny w budowie systemu OT. Jednocześnie - co jest fenomenem na skalę światową - posiadamy ogólnopolskie rodzime organizacje harcerskie (obecnie Związek Harcerstwa Polskiego oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej) prowadzące działalność wychowawczą w duchu patriotyczno-obronnym w sposób nieprzerwany blisko stu lat. Polskim atutem jest nasz narodowy charakter, a szczególnie posiadana przez nas sztuka i umiejętność radzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach. W tym kontekście bardzo ważnym atutem jest także powszechna na tle innych krajów w Europie religijność Polaków oraz fakt, iż jesteśmy państwem jednolitym narodowo, czego zachodni Europejczycy zaczną nam już niedługo zazdrościć. Czas więc ku temu, aby znany każdemu dziecku w Polsce wers Roty Marii Konopnickiej „twierdzą nam będzie każdy próg” został zmaterializowany.

kad/dr Artur Jagnieża - Defence24.pl