To ten cud zdecydował o tym, że arcybiskup Fulton Sheen będzie beatyfikowany. Już za kilka tygodni stanie się błogosławionym Kościoła. Poznaj poruszające świadectwo uzdrowienia, jakie dokonało się za przyczyną tego niezwykłego duchownego.

Ta historia wydarzyła się niespełna 10 lat temu. Bonnie i Travis Engstrom, rodzice Lydii i Benneta, spodziewali się trzeciego potomka. W trakcie oczekiwania na dziecko odkryli kazania abp. Fultona Sheena. Jednomyślnie postanawili nadać dziecku imię na cześć arcybiskupa. Nie wiedzieli jeszcze wtedy, że to właśnie on uratuje życie ich maleństwa.

„James. Witaj, James”

16 września 2010 roku Bonnie w dziewiątym miesiącu ciąży poczuła pierwsze skurcze. Tak jak dwa wcześniejsze porody, ten również miał odbyć się w domu. Na komodzie w sypialni, obok zdjęć bliskich, stała czarno-biała fotografia abp. Sheena. Po kilku godzinach porodu dziecko przyszło na świat. Na rodziców padł jednak strach: malec nie oddychał.

61 minut

Wszystko rozegrało się bardzo szybko i jak w najgorszym śnie: szukanie tętna, resuscytacja, chrzest święty z wody, telefon po pomoc i modlitwa.

„Siedziałam na podłodze sypialni i patrzyłam na martwego syna. W mojej głowie nie kotłowały się żadne myśli, żadne pomysły, tylko dwa słowa. W kółko powtarzałam: Fulton Sheen. Ale przez kilka miesięcy budowałam zaufanie i przyjaźń do Sheena i wyrobiłam w sobie nawyk wzywania go, by modlił się za moje dziecko. Powtarzając jego imię, wiedziałam, że zarówno on, jak i Bóg wiedzieli, co było potrzebne. Oddając Jamesa w ręce Ojca, składałam na ręce Sheena odpowiedzialność za nieprzerwane modlitewne wstawiennictwo” – wspomina Bonnie w książce „61 minut do cudu”, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

Walka o życie Jamesa Fultona trwała. Ratownicy medyczni zabrali dziecko do szpitala. Serce maluszka nie pompowało krwi. Choć z medycznego punktu widzenia można było już stwierdzić zgon, lekarze postanowili walczyć, mimo że mały James pozostawał nieruchomy i zimny. Wszystko zmieniło się dokładnie w 61 minucie. Serce chłopca nagle zaczęło bić! To był cud.

O 2:49, po upływie czasu działania wszystkich leków, lekarze i pielęgniarki przerwali zabiegi. Zdjęli dłonie z ciała Jamesa – którego serce nie biło od sześćdziesięciu jeden minut – i zamierzali stwierdzić zgon. W tamtym momencie, ku zadziwieniu wszystkich, serce Jamesa zaczęło bić. Spontanicznie wystrzeliło do zdrowego tempa stu czterdziestu ośmiu uderzeń na minutę i już nigdy więcej się nie zatrzymało.

„Od Nowego Jorku po Niemcy…”

Zamiast w ramionach swojej mamy James wylądował w małym łóżeczku, otoczony specjalistyczną aparaturą medyczną. Mimo odratowania dziecka lekarze nie wiedzieli, czy dożyje on nadchodzącego weekendu. Fizjoterapeuta i doktor wyjaśniali Bonnie i Taylerowi, że najprawdopodobniej James będzie cierpiał na szereg zaburzeń: napięcie mięśniowe, niedorozwój umysłowy, głuchotę, ślepotę, padaczkę… Przerażonym rodzicom pozostało tylko jedno: modlitwa. Wieść o dzielnym Jamesie rozeszła się lotem błyskawicy. Dotarła nie tylko do najdalszych zakątków kraju, ale nawet do Europy. Katolicy w wielu miejscach świata – od Nowego Jorku po Berlin – modlili się o powrót do zdrowia małego Jamesa Fultona.

To był Fulton

Kolejne dni mijały w niepokoju. Walka o Jamesa trwała. Ku zdziwieniu lekarzy maluch się nie poddawał: serce i płuca pracowały prawidłowo, zaczął wodzić oczami za rodzicami, aż w końcu stało się: James zaczął samodzielnie oddychać. Cały czas czuwał nad nim abp. Fulton Sheen, którego zdjęcie wisiało nad łóżeczkiem malca. Stan Jamesa Fultona powoli się poprawiał. Rodzice mogli zabrać chłopca do domu, a gdy skończył sześć miesięcy, rezonans magnetyczny potwierdził prawidłową pracę mózgu.

Bonnie: „Zapytałam naszego lekarza rodzinnego, co sądzi o przypadku Jamesa. – To, że James żyje, to nie cud. To niesamowite, ale to nie cud. Cudem jest to, że tak dobrze się rozwija – usłyszałam.

Wreszcie Bonnie i Travis otrzymali medyczne potwierdzenie tego, co podejrzewaliśmy już od jakiegoś czasu – Bóg faktycznie dokonał cudu. Ich syna wraca do zdrowia. Nie mieli wątpliwości, że przez cały ten czas, wraz z nimi, modlił się abp. Fulton Sheen.

Bliscy namawiali Bonnie i Travisa, aby wiadomość o cudownym uzdrowieniu ich dziecka przekazać Fundacji im. Fultona Sheena. Przypadek Jamesa mógł przyspieszyć proces beatyfikacyjny słynnego kaznodziei. Po informacjach udzielonych przez Bonnie rozpoczęły się badania domniemanego cudu.

Droga do beatyfikacji

6 marca 2014 roku. W domu państwa Engstrom dzowni telefon. To prałat Deptula: tego dnia prasa miała zostać poinformowana, że eksperci jednomyślnie zagłosowali za uznaniem cudu, tym samym potwierdzając, że uzdrowienie Jamesa nie nastąpiło z żadnej naturalnej przyczyny. Kolejny przełom nastąpił trzy miesiące później, 17 czerwca 2014 roku. Bonnie: „Tamtego ranka ponownie zadzwonił do mnie prałat Deptula z wiadomością, że rozesłano kolejną informację prasową: grupa doradców Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych z dziedziny teologii również jednogłośnie zatwierdziła cud. Po przestudiowaniu positio doszli do wniosku, że dokonał się on dzięki wierze w Jezusa Chrystusa i wstawiennictwu Fultona Sheena”.

Ta decyzja otworzyła drogę do beatyfikacji. 21 grudnia arcybiskup Fulton J. Sheen zostanie ogłoszony błogosławionym Kościoła.

Tekst powstał w oparciu o książkę „61 minut do cudu”, która jest świadectwem uzdrowienia ciężko chorego dziecka, jakie dokonało się za sprawą abp. Fultona Sheena. Książkę może kupić z rabatem -40% z kodem: „beatyfikacja” pod tym linkiem

źródło: twojawalkaduchowa.pl