Trwa śledztwo w sprawie wypadku spowodowanego przez byłego premiera, dziś europosła Koalicji Europejskiej, Włodzimierza Cimoszewicza. W wypadku ucierpiała 70-letnia rowerzystka. 

Białostocka prokuratura wciąż prowadzi w tej sprawie śledztwo. Według informacji dziennika "Super Express", oczekiwana jest opinia z Instytutu Ekspertyz Sądowych. 

Do wypadku doszło z udziałem Włodzimierza Cimoszewicza doszło osiem miesięcy temu w Hajnówce (miasto w województwie podlaskim). Volkswagen, którym kierował polityk, potrącił starszą kobietę jadącą na rowerze. Rowerzystka trafiła do szpitala, a niedługo potem okazało się, że pojazd byłego premiera nie miał aktualnych badań technicznych. Włodzimierz Cimoszewicz mógł ponadto zbiec z miejsca wypadku. 

"Super Express" opublikował nowe informacje w tej sprawie. Jak się okazuje, białostocka prokuratura wciąż prowadzi śledztwo, nie przedstawiła nikomu zarzutów. 

"Aktualnie prokurator oczekuje na opinię Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Sehna w Krakowie z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych"-powiedziano dziennikarzom tabloidu. Ponieważ Włodzimierz Cimoszewicz jest europosłem, przysługuje mu immunitet. Jeśli zatem śledczy uznają, że były premier powinien mieć postawione zarzuty, będą zmuszeni zwrócić się z odpowiednim wnioskiem do Parlamentu Europejskiego. 

"Ta sprawa nie jest zamknięta i szczerze mówiąc zupełnie nie wiem co się dzieje w tej sprawie. Trwa postępowanie w prokuraturze w Białymstoku. Ale ja od niej - od początku maja kiedy to zdarzenie miało miejsce - nie uzyskałem żadnej informacji w tej sprawie. Żadnego kontaktu między mną i prokuraturą nie było"-powiedział "SE" sam Cimoszewicz. Polityk narzekał, że jego samochód został zatrzymany do badań na "zdumiewająco długi czas"- pół roku,"biorąc pod uwagę, że doszło do pęknięcia jednego plastikowego elementu. Teraz jeżdżę tym samochodem i czekam na dalszy rozwój wydarzeń"-powiedział Cimoszewicz.

yenn/SE.pl, Fronda.pl