,,Płynące z Bukaresztu wieści prowokują do przyjrzenia się temu krajowi, który nagle, po okresie długiej stagnacji, rozwija się szybciej niż Chiny i niemal 2 razy szybciej od Polski. Lekceważony, znajdujący się nieco na peryferiach, przeprowadził szereg reform, które mocno rozruszały tamtejszą gospodarkę i zrobiły z Rumunii europejskiego tygrysa'' - pisze prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Cezary Kaźmierczak.


Autor pojechał do Rumunii. Był w wioskach, miastach i miasteczkach oraz w stolicy, przjechał prawie 2 tys. kilometrów od granicy węgierskiej do Kostancy, a także nad granicą z Ukrainą i Mołdawią, był też w Rumunii środkowej.


,,Dwa lata temu na łamach "Do Rzeczy" opublikowałem tekst, w którym postulowałem, żeby Polska podjęła z Zachodem konkurencję prawno-instytucjonalną, bo to jedyna realna konkurencja, w której możemy wygrać. Nie możemy konkurować kapitałem, bo go nie mamy, technologiami, know how i doświadczeniem, bo również z powodu 50. letniej, niezawinionej przerwy w ciągłości, jesteśmy na straconych pozycjach. Pisałem również, że najprostsza analiza systemowa, zaprowadzi któryś kraj Europy Wschodniej do takiego wniosku i jeśli nie my, to ktoś inny to zrobi. Zdaje się, że zaczęła to robić Rumunia. Nie Polska, niestety'' - pisze Kaźmierczak.


I wymienia reformy, których dokonali Rumuni:


- obniżyli stawkę VAT (w 2016 do 20%, w 2017 do 19%)

- od 2018 stawka PIT to 10%, a kwota wolna od podatku to równowartość 23 tys. zł

- od 2018 wprowadzili też podatek obrotowy dla mikrofirm (od 0,5 do 1 mln euro przychodu rocznie) o stawce 1%

Nie zajmowano się więc fantzjami o innowacyjności i start upach. Wybrano twarde działania - i efekty, przekonuje autor, były błyskawiczne.


PKB Rumunii rosło w 2017 roku w tempie 6,9% (szybciej od chińskiego). Konsumpcja gospodarstw domowych wzrosła o 10,3 proc. Zmniejszył się dług publiczny do 35,2 proc. (w Polsce to 52% PKB). W styczniu tego roku odnotowano bezrobocie 3,99 pro, najniższe od 25 lat.


,,Warto zaznaczyć, że te doskonałe wyniki w dużej mierze osiągane są bez znaczących inwestycji kapitału zagranicznego. Własnymi siłami! To widać też na ulicach - Rumunia, w odróżnieniu od Polski, nie mówiąc już o Czechach czy Słowacji, nie jest zdominowana przez zagraniczny kapitał'' - pisze autor.


Jak dodaje, Rumuni nie pozwolili, by w centrach ich miast powstawały centra handlowe - stąd pełno jest tam sklepów, witryn, ulice po prostu tętnią życiem. ,,Pierwsza lepsza uliczka w pierwszym lepszym rumuńskim miasteczku wygląda lepiej od Marszałkowskiej w Warszawie czy Św. Marcina w Poznaniu'' - pisze autor.


W jego ocenie za kilka lat - jeżeli utrzyma się obecna dynamika - Rumuni mogą prześcignąć Polaków i stać się narodem po prostu bogatszym. Różnica już dziś jest niewielka i cały czas maleje.


Jak podsumowuje autor, rumuński przykład pokazuje jasno: liczy się realna gospodarka, a nie fantasmagorie o innowacyjności i start upach. Można też konkurować prawno-instytucjonalnie, bo to naprawdę działa. Wreszcie - można rozwijać się o własnych siłach, o ile przedsiębiorcy nie będą przygnieceni ciężarem papieru kancelaryjnego, a kraj nie będzie ,,pełzał przed byle koncernem zagranicznym''.

,,Rozsądku i odwagi!'' - kończy Kaźmierczak.

mod/wei.org.pl