W jaki sposób można określić coraz bardziej irracjonalne zachowania wielu polityków oraz sympatyków opozycji? Do czego dążą, jaki jest cel ich prowokacji, czemu ma służyć to, co w minionym tygodniu działo się w polskim parlamencie oraz w jego okolicach?

Na te pytania odpowiedział w wywiadzie dla portalu DoRzeczy.pl były premier Jan Olszewski. Prawnik i polityk, obecnie- autorytet obecnego rządu zwrócił uwagę, że bardzo wiele mówi już samo określenie "totalna opozycja", którego jako pierwszy użył przecież obecny lider Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna. Były premier w rozmowie z DoRzeczy.pl ocenił, że wyrażenie to już samo w sobie stanowi "zaprzeczenie porządku demokratycznego".

"Z natury rzeczy totalna opozycja za wszelką cenę działa w kierunku tego, by przeciwko sobie mieć równie totalną władzę"-wskazał Jan Olszewski. Co to oznacza? Że celem owej "totalnej opozycji" jest "sprowokowanie partii rządzącej do jakichś brutalnych, ostrych działań". 

Pytany o to, jak ocenia reakcje rządu w obliczu prowokacyjnych zachowań opozycji, były premier stwierdził, że nie ma większych zastrzeżeń, gdyż władza reaguje na to spokojnie.

"Ale powtarzające się nieustannie prowokacje mogą doprowadzić do tego, że po drugiej stronie będą jakieś radykalne odruchy. Na razie reakcje sprowadzają się do dziwnego podejścia do procedur parlamentarnych, szybkość procedowania, bez konsultacji z opozycją, błyskawiczność działania – to może budzić wątpliwości. Jednak ta metoda jest wymuszana właśnie przez działania totalnej opozycji"- podkreślił Olszewski, którego zdaniem mamy obecnie doczynienia ze zjawiskiem "degeneracji obyczaju politycznego". W ocenie byłego szefa polskiego rządu, odpowiedzialne za ten stan rzeczy są z jednej strony media wspierające "totalną opozycję", z drugiej- ona sama. Aby uspokoić sytuację, potrzeba działań "w miarę rozsądnych ludzi z obu stron" sporu politycznego w naszym kraju. Rozmówca DoRzeczy.pl podkreślił bowiem, że większość rozsądnych ludzi jest po prostu bierna, ich głos nie jest słyszalny, podczas gdy doskonale wiadomo, że po obu stronach takie osoby istnieją. 

Zdaniem byłego polityka i prawnika, radykalizacja działań opozycji może spowodować rozlew krwi, ostre starcia- i to pomiędzy zwykłymi ludźmi, obywatelami, wyborcami, nie politykami. W ocenie Jana Olszewskiego, jest to realne niebezpieczeństwo, w którego obliczu stoi Polska i "naprawdę trzeba się nad tym poważnie zastanowić". 

Patrząc na to, co dzieje się w ostatnim czasie, nie sposób nie przyznać racji byłemu premierowi. Pokazuje to chociażby zachowanie parlamentarzystów opozycji podczas prac komisji sejmowych (o czym mówili w wywiadach dla naszego portalu posłowie PiS: Marek Ast i prof. Krystyna Pawłowicz), w czasie obrad (niejednokrotnie ma się wrażenie, że politycy Platformy Obywatelskiej czy Nowoczesnej chcieliby powtórzyć "pucz" z grudnia 2016 r.), czy wreszcie: niektórych uczestników protestu: szarpanie, popychanie i obrzucanie wyzwiskami wychodzącego z Sejmu marszałka Seniora Kornela Morawieckiego, awantury z policją, która stara się po prostu wykonać swoją pracę i nie robi nic, co nie byłoby przewidziane obecnym prawem. 

yenn/DoRzeczy.pl, Fronda.pl