W ubiegłotygodniowych rozmowach midzy Polską a Izraelem na temat nowelizacji ustawy o IPN uczestniczył między innymi Bronisław Wildstein. O swoich doświadczeniach i przyszłości problemu mówił w rozmowie z RMF FM.

,,Na pierwszy rzut oka, to nie jest nic konkretnego. Ale wydaje się, ja jestem pewny, że fakt tych rozmów to jest już bardzo dużo. I dość oczywiste było dla obu stron, że rozmowy mają być kontynuowane i że będą służyły uspokajaniu relacji, być może dopracowaniu się jakiś form'' - powiedział Wildstein, pytany o efekt rozmów polsko-izraelskich toczonych w ubiegłym tygodniu w Izraelu.


,,Wyglądało w ten sposób, że siadamy w budynku MSZ-tu, z jednej strony polska delegacja, z drugiej izraelska, na początku szefowie obu delegacji wygłaszają swoje oświadczenia. Tu z resztą tu bardzo ładna reakcja mediów światowych pokazuje standardy, bo na przykład AFP, Agence France Presse, agencja prasowa francuska, zacytowała wyłącznie izraelskiego szefa, zacytowała rozmaite fragmenty, gdzie on tam zgłaszał wątpliwości do Polski i w ogóle nie zacytowała polskiego szefa. No, ale to tak przy okazji opowieść, jakie są standardy dziennikarskie w zachodnim, cywilizowanym świecie panują. A potem siedzimy naprzeciw siebie i się zaczyna od tego, że najpierw wygłasza izraelski szef, że my wyrażamy swój niepokój, chcielibyśmy i tralalala. A potem się zaczyna rozmowa o aspektach prawnych'' - opowiadał Wildstein.


Jak mówił ceniony publicysta i dziennikarz, rozmowy dotyczyły tylko ustawy o IPN, ale strona polska zapewniła Żydów, że nie chodzi o zmianę ustawy - ta została już przyjęta.


Wildstein dodał, że rozmowy nie były łatwe, bo strona izraelska, instytut Jad Waszem, ,,posiada swoje kontakty w Polsce i te kontakty w Polsce są niechętne Polsce i Polakom''. ,, Są niestety tacy w Centrum Badania nad Zagładą Żydów, takie osoby, które tam działają jak na przykład pan prof. Jan Grabowski, ale wygląda na to, że inni są pod wpływem jego. Tak się dokładnie zachowują'' - wyjaśnił.


Stanowczo Wildstein odrzucił też pomysły, by Polacy przepraszali na marzec roku 1968. Na pytanie Roberta Mazurka o taką możliwość odparł wyraziście: ,,No to jakieś żarty pan sobie robi oczywiście. Polacy powinni przeprosić, na przykład, za co jeszcze? Za głód na Ukrainie może? Czy za to, że KBW zabijało Żołnierzy Wyklętych?'', dodając, że przeprosić powinni komuniści.

mod/rmf24.pl