"Jeśli rodzice poczuli się przestraszeni moimi słowami, to śmiało mogę powiedzieć, że nie było to moim celem i mogę ich przeprosić"- powiedział przewodniczący ZNP, Sławomir Broniarz na antenie TVN24. 

Mowa o wypowiedzi, która wczoraj zaszokowała opinię publiczną i z całą pewnością nie przysłużyła się strajkującym nauczycielom, podczas gdy przedstawiciele tego zawodu są w istocie zbyt słabo doceniani, jak na ogromną odpowiedzialność, którą powierza im społeczeństwo. Przyznał to przecież sam premier Mateusz Morawiecki, wskazując, że zależy mu na tym, aby rząd doszedł z nauczycielami do porozumienia. 

"Strajk to nie wszystko. Mamy w ręku potężny oręż jakim jest promocja uczniów. Jeśli go wykorzystamy, to edukacji grozi kompletny kataklizm"- mówił szef ZNP w krótkim wywiadzie dla Radia ZET. 

Wygląda jednak na to, że Sławomir Broniarz po fali krytyki postanowił zmienić zdanie. Tłumaczył na antenie TVN24, że jego wypowiedź miała na celu wyłącznie "obudzenie i otrzeźwienie" minister edukacji, Anny Zalewskiej oraz całego rządu. 

"Od momentu rozpoczęcia referendum nie pojawiły się żadne propozycje ze strony rządowej, które by miały ten konflikt wyciszyć"-mówił Sławomir Broniarz. 

"Jeśli rodzice poczuli się przestraszeni moimi słowami, to śmiało mogę powiedzieć, że nie było to moim celem i mogę ich przeprosić"-podkreślił. 

Referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego trwa do 25 marca i odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji bez osiągnięcia porozumienia. Związki zawodowe nauczycieli domagają się podwyżki wynagrodzeń o tysiąc złotych. Strajk generalny planowany jest na 8 kwietnia, tuż przed rozpoczęciem egzaminów gimnazjalnych oraz egzaminów ósmoklasisty.

yenn/TVN24, Fronda.pl