Br Marcin Radomski OFM Cap: Patrząc na problem małżeńskiej zdrady jako duszpasterz wydaje mi się, że wszelkie trudności i dramaty pomiędzy małżonkami dobrze jest rozwiązywać w schemacie trójcy. To znaczy małżonkowie plus osoba, która jest „negocjatorem”. Dobrze byłoby, gdyby ta trzecia osoba nie była związana z żadną ze stron, bo zawsze jest niebezpieczeństwo, że zabraknie obiektywnego spojrzenia. To może być duszpasterz, psycholog, terapeuta... Już św. Jakub mówił: „Wyznawajcie sobie grzechy nawzajem”, zwracając tym samym uwagę na aspekt prawdy, która daje wolność.

To, co powiedział w rozmowie z Fronda.pl o Ksawery Knotz (Raz skrzywdzonej osoby nie można ranić po raz drugi) jest kwestią dyskusyjną. Z jednej strony, prawdą jest, że informacja o zdradzi zrani małżonka, który jest na to kompletnie niegotowy. Jednak z drugiej strony, osoba, która zdradziła cały czas żyje w strachu. Do końca będzie żyła w niepewności, że ta zdrada wyjdzie na jaw. Nasze grzechy wychodzą na światło dziennie w najmniej spodziewanym momencie. Ważne jest więc to, żeby nie było nic, co nas będzie w ten sposób związywało.

Nie daję gotowej odpowiedzi, co w takich sytuacjach robić, radziłbym jednak, by rozwiązywać takie problemy właśnie z trzecią osobą, która nie jest emocjonalnie związana z żadnym małżonkiem. Zdrada jest niezwykle bolesnym doświadczeniem. Zdradzony małżonek jest bardzo mocno dotknięty, jego miłość została ogromnie zraniona. Czy ukrywać? Nie mówić? Co zrobić?

Często małżonkowie odchodzą się od siebie. Zdradzona osoba nie chce dłużej być w takim małżeństwie. I to jest w wymiarze ludzkiem całkiem zrozumiałe. Oczywiście, wiele zależy od tego, w jaki sposób do problemu podchodzi ten małżonek, który dopuścił się zdrady. Pojawia się także pytanie, czego konsekwencją jest zdrada. Do grzechu, jakim jest zdrada małżeńska, prowadzi szereg innych grzechów. Zdrada też nie zawsze musi mieć od razu charakter fizyczny. Nie musi od razu chodzić o romans. Małżeńska zdrada kojarzy nam się z kontaktem cielesnym, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Zdrada małżeńska to pewne wchodzenie w relacje, które są relacjami wyłącznymi. Jeśli ktoś spędza wiele czasu rozmawiając czy korespondując z inną, niż małżonek osobą, to warto się zastanowić, czy nie dokonuje on zdrady w swoim małżeństwie. Zdrada to pytanie o moje serce, gdzie ono w danej chwili jest. Czy ono jest przy moim małżonku czy też nie. To jest zasadnicze pytanie.

Jeśli mimo zdrady, małżonkowie dalej chcą być ze sobą, to jest to piękne. Trzeba pamiętać, że ważnie zawarty sakrament małżeństwa zawsze jest źródłem łaski. Zawsze. Można wciąć rozwód, który jest ważny z punktu widzenia prawa, ale sakrament pozostanie sakramentem. I będzie źródłem łaski. Jeśli człowiek odwoła się do tego, co ma w jego życiu znaczenie fundamentalne, to zawsze jest możliwość na powrót do relacji.

Kluczem jest pojednanie. Czy moja miłość jest miłością wybaczającą na tyle, że będę w stanie przyjąć małżonka z tym doświadczeniem grzechu? Tu dotykamy istoty sakramentu małżeństwa. Po ludzku schemat jest dość oczywisty – jeśli mnie zdradziłeś/aś, to się rozstajemy, proste. Kontrakt jest zerwany. W wymiarze sakramentalnym mamy do czynienia z czymś innym – w relacji między małżonkami jest Jezus Chrystus i to On jest gwarantem tego, że można będzie utrzymać jedność. Spowiedź, życie sakramentalne, modlitwa to cały wachlarz pomocy, jaką oferuje w tym przypadku Kościół. 

Rozm. MBW