List czterech kardynałów do Ojca Świętego w sprawie niejasności adhortacji Amoris laetitia to głos proroczy - uważa kazachski biskup Athanasius Schneider. W liście otwartym, opublikowanym po polsku przez portal pch24.pl, hierarcha wskazuje, że kardynałowie proszący Papieża o wyjaśnienie mają całkowitą rację.

"Publikując swój apel o jasność w sprawie, która jednocześnie dotyka prawdy i świętości trzech sakramentów: małżeństwa, pokuty i Eucharystii, Czterej Kardynałowie wypełnili jedynie swój podstawowy obowiązek jako biskupi i kardynałowie, polegający na podejmowaniu aktywnych wysiłków na rzecz pieczołowitego strzeżenia oraz wiernej interpretacji objawienia przekazanego przez apostołów" - pisze biskup, przypominając nauczanie Soboru Watykańskiego II odnośnie obowiązku troski o Kościół katolicki.

Biskup przypomina, że także święty Paweł musiał swego czasu napominać świętego Piotra. "Cały Kościół w naszych czasach musi uświadomić sobie, że Duch Święty nie na próżno natchnął św. Pawła do opisania w Liście do Galatów incydentu udzielenia przez niego publicznego napomnienia św. Piotrowi. Należy ufać, że papież Franciszek przyjmie ten publiczny apel Czterech Kardynałów za przykładem apostoła Piotra, kiedy św. Paweł poprawił go w braterski sposób ze względu na dobro całego Kościoła" - pisze bp Schneider. Hierarcha cytuje tu św. Tomasza z Akwinu i św. Augustyna, którzy komentując to wydarzenie poprawiania św. Piotra wskazują, że przełożeni muszą być otwarci na krytyckę poddanych.

Kazachski biskup bardzo dziwi się niezwykle gwałtownym reakcjom niektórych biskupów na list czterech kardynałów. Jak przypomina, oskarżono ich nawet o schizmę i herezję. "Takie apodyktyczne, niemiłosierne osądy zdradzają nie tylko nietolerancyjność, odmowę dialogu oraz irracjonalną wściekłość, lecz obnażają także kapitulację przed niemożnością głoszenia prawdy, kapitulację przed relatywizmem w doktrynie i praktyce, w wierze i życiu" - komentuje pasterz.

Schneider przypomina następnie koleje herezji ariańskiej z dawnych wieków, by przypomnieć, jak wówczas traktowano niekiedy prawowiernnych biskupów broniących czystej wiary. Komentuje: "Dzisiaj ci biskupi i kardynałowie, którzy proszą o jasność i którzy próbują wypełniać swój obowiązek pieczołowitego strzeżenia i wiernego interpretowania przekazanego im Objawienia Bożego dotyczącego sakramentów małżeństwa i Eucharystii, nie są już skazywani na wygnanie, co miało miejsce w przypadku biskupów nicejskich podczas kryzysu ariańskiego. Dzisiaj, jak pisał w 1973 biskup Ratyzbony, Rudolf Graber, wygnanie biskupów zostało zastąpione przez strategie uciszania ich i przez kampanie oszczerstw (por. Athanasius und die Kirche unserer Zeit, Abensberg 1973, str. 23)".

"Czterej Kardynałowie ze swoim proroczym głosem, domagającym się doktrynalnej i duszpasterskiej jasności, wielce zasłużyli się dla własnego sumienia, dla historii i dla niezliczonych, prostych wiernych katolików naszych czasów, spychanych na kościelne peryferia z powodu ich wierności wobec nauczaniu Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa. Lecz, przede wszystkim, Czterej Kardynałowie mają wielką zasługę w oczach Chrystusa" - pisze dalej bp Schneider, dodając, że imiona czterech kardynałów "będą jasno lśnić na Sądzie Ostatecznym", bo usłuchali oni głosu sumienia, pamiętając o napomnieniu św. Pawła.

Ostatnio bp Athanasius Schneider wraz z innymi biskupami Kazachstanu wezwał Ojca Świętego do wyjaśnienia sprawy Amoris laetitia i porzucenia przedziwnej drogi dopuszczania rozwodników do Eucharystii. Więcej tutaj

weg/pch24.pl