Marta Brzezińska: W przyszłym tygodniu zakon marianów zdecyduje, czy utrzymać zakaz wystąpień dla ks. Bonieckiego. Ten zakaz to była dobra decyzja?

 

Bp. Tadeusz Pieronek: Wolność jest podstawowa dla możliwości rozwoju. Jeżeli jestem pod stałą cenzurą i podtyka mi się gotowe rozwiązania, to jest to nie w porządku. Zadaniem przełożonych jest przede wszystkim to, żeby rozmawiali, tłumaczyli, dyskutowali, a nie używali młota, bo te czasy już dawno poszły w przeszłość. Zresztą, jeżeli ktoś głosi kontrowersyjne tezy, to trzeba wejść z nim w dialog, a nie szukać pieca, żeby go spalić. Tym bardziej, że to dotyczy człowieka, który ma ogromne zasługi. Tak się z ludźmi nie postępuje.

 

Ta decyzja może się negatywnie odbić na obliczu Kościoła?

 

Ja myślę, że nie tylko może, ale już się odbiła. I to bardzo. Takie sytuacje oczywiście już się zdarzały. W internecie powtarzają się komentarze chwalące decyzję marianów, a też i takie, że ks. Boniecki dostał za małą karę. Ale są też takie wypowiedzi, jak Krystyny Jandy, że Pan Bóg naziemną obsługę ma słabą i zapowiadające wystąpienie z Kościoła. Oczywiście, to reakcja nieadekwatna, ale dużo ludzi, zwłaszcza młodych, jest oburzonych. Jak możemy się w takiej atmosferze wypowiadać, my, którym zależy na tym, żeby Kościół był dobrze ugruntowany, żeby można było pewne rzeczy zrozumieć? Inaczej niż przyjmować na wiarę, choć ta sprawa akurat wiary nie dotyczy.

 

Tygodnik Powszechny dodaje do najnowszego numeru naklejki z ks. Bonieckim. Utrwala podział na wiernych „za” i „przeciw” marianinowi?

 

Dobrze, ale kto wprowadził ten podział? Nie byłoby go, gdyby nie decyzja władz zakonu.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska