Nie ustaje publiczna wymiana ciosów pomiędzy Agorą a wydawaną przez nią Gazetą Wyborczą. Po opisywanym dziś na naszym portalu liście otwartym Michnika i Kurskiego, do sprawy postanowiła odnieść się również sama Agora, która zarzuciła wicenaczelnemu oraz dyrektorowi wydawniczemu GW, że żądali dla siebie specjalnych przywilejów.

Polska grupa rozrywkowo-medialna „Agora” z siedzibą przy ul. Czerskiej w Warszawie w mailu przesłanym w godzinach przedpołudniowych do serwisu press.pl, odpowiedziała na zarzuty postawione jej w dzisiejszym liście otwartym przez redaktorów Gazety Wyborczej, naczelnego Adama Michnika i wicenaczelnego Jarosława Kurskiego.

To spór personalny, a jego osią są sukcesja, władza, pieniądze i oczekiwanie zwiększonych przywilejów dla wybranych osób” – oświadczył zarząd spółki oraz poinformował, że w czasie pandemii Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik przedstawili zarządowi nowe „oczekiwania”, które „obejmowały m.in. 12-miesięczne okresy wypowiedzenia, dodatkowe 12-miesięczne odprawy, dodatkowe urlopy zdrowotne, samochody i pełną opiekę medyczną dla rodzin”.

„Na takich warunkach nie pracuje w Agorze nikt. Agnieszka Sadowska i cały zarząd nie mogli tego zaakceptować. Ta odmowa stanowiła jedną z przyczyn konfliktu” – tłumaczą w piśmie przesłanym do press.pl przedstawiciele zarządu grupy medialnej Agora.

W mailu zarząd podkreślił również, że decyzja o zwolnieniu Jerzego Wójcika jest ostateczna i nieodwołalna. „Nie ujmując Jerzemu zasług i charyzmy, są takie zachowania, które nie mogą być akceptowane w żadnej organizacji. Jerzy sam wybrał ścieżkę postępowania ze spółką, zarządem i współpracownikami” – czytamy w komunikacie Agory.

 

ren/press.pl