Portal Fronda.pl: Pani premier Ewa Kopacz ogłosiła, że Polska przyjmie 2000 uchodźców. Czy niesie to ze sobą zwiększenie zagrożenia terrorystycznego?

Andrzej Mroczek*: Wszystko jest uzależnione od naszych służb, które stają przed dużym wyzwaniem. Chodzi o permanentne sprawdzanie osób umieszczonych na terenie naszego kraju. Jeśli chodzi o aktualną sytuację, to nie dopatrywałbym się jakichś specjalnych zagrożeń ze strony tych ludzi. Jest jednak jedno „ale”. Nie wiadomo, jak będzie to wyglądać w przyszłości. Czy osoby, które dzisiaj przejdą kryteria sprawdzania i będą mogły osiedlić się na terenie Polski nie zradykalizują się pod wpływem rozczarowania tym, co u nas zastaną? Nie ma się też co oszukiwać: ludzie ci będą utrzymywać kontakty z krewnymi i znajomymi, którzy pozostali w krajach ich pochodzenia. Będą też utrzymywać kontakty ze swoimi rodakami, którzy już są na terenie państw europejskich. Tutaj wiedziałbym największe zagrożenie.

Dlaczego sprawdzanie uchodźców stanowi dla służb duże wyzwanie?

Należy sprawdzić wiarygodność tych osób, ich dane personalne, status społeczny, rodzinny, wykonywany zawód,. przynależność do jakichś partii i tak dalej., Nie będzie to łatwe z prostej przyczyny. Polska nie utrzymuje bliskich kontaktów dyplomatycznych ze wszystkimi krajami pochodzenia uchodźców. Służby nie wymieniają się informacjami, co może doprowadzić do trudności z potwierdzeniem wiarygodności deklaracji uchodźców. To bardzo duże wyzwanie, bo służby muszą być do tego przygotowane na kilku płaszczyznach, angażując zarówno wywiad jak i kontrwywiad. Trudno, by w przyszłości pilnować indywidualnie każdej z tych osób, prowadząc nadzór operacyjny, a więc pospolitą inwigilację. To fizycznie niemożliwe. Zachodzi ryzyko, że służby nie będą w stanie wszystkiego sprawdzić. Zasięgną oczywiście informacji od służb amerykańskich czy europejskich, ale, jak wiemy z doświadczenia, są i tak osoby, które, choć nigdy wcześniej nie „wyświetlały się” służbom, to przechodziły „domowy” proces radykalizacji i dokonywały zamachów, choćby w kontekście modus operandi samotnych wilków.

Polskie służby są przygotowane do wypełnienia tych zadań?

Bądźmy szczerzy. Agenci służb - wywiadowczych i kontrwywiadowczych, cywilnych i wojskowych -będą starali się zrobić wszystko, co jest w ich mocy. Niestety: środki przeznaczane przez rząd na funkcjonowanie tych służb nijak mają się do zmieniającej się rzeczywistości. Pieniądze są od kilkunastu lat takie same i siłą rzeczy nie nadążamy za zmianami, choćby w kontekście konieczności zwiększania stanu etatowego lub przeznaczenia większych środków na prowadzenie działań wywiadowczych czy kontrwywiadowczych. Tu właśnie dostrzegam duże niebezpieczeństwo: nasze służby mogą być niewydolne ze względów ekonomicznych i nie wiadomo, czy poradzą sobie z przyjęciem takiej ilości uchodźców.  A pamiętajmy, że to tylko wstępna, deklarowana liczba. Za pół roku może się okazać, że będziemy musieli przyjąć kolejne 2000 osób, a później jeszcze raz tyle. Fala imigracyjna na pewno się nie zatrzyma, wręcz przeciwnie. To efekt domina: jeśli jednym się udało, inni będą próbować. Wiemy już, że państwa europejskie nie mają pomysłu na rozwiązanie tego problemu. Jednak przyjmowanie wszystkich, którzy pojawią się u wybrzeży Europy, jest niebezpieczne. 

To może należy postąpić tak, jak sugeruje to niekiedy polska opozycja: przyjmować tylko chrześcijan, a nie muzułmanów? Byłoby to rozsądne w kontekście bezpieczeństwa?

Na pewno osoby wyznania chrześcijańskiego z większym prawdopodobieństwem zasymilują się w naszym kraju. Nie oszukujmy się jednak: czy jesteśmy w stanie w stu procentach stwierdzić wyznanie danego uchodźcy? Czy można wykluczyć, że jego deklaracje nie są prawdziwe? Ponadto czy osoby, które deklarują dziś przynależność do chrześcijaństwa, nie mogą przejść w przyszłości konwersji? Uważam, że nie ma sposobu, by z całą pewnością sprawdzać uchodźców pod względem wyznania. Trzeba ponadto pamiętać, że przemieszczanie się na terenie Europy w ramach strefy Schengen jest swobodne. Jeżeli ktoś zechce dokonać zamachu terrorystyczne w Polsce, to nie musi być wcale uchodźcą zakwaterowanym w Polsce – może równie dobrze mieszkać w Czechach czy na Słowacji, o Niemczech nie wspominając. Dlatego nawet jeżeli przyjmowalibyśmy do Polski samych chrześcijan, to z krajów ościennych i tak mogą przyjść terroryści. Wystarczy, że terrorysta przyjdzie „na zakupy” ze Słowacji do Zakopanego i dokona tam aktu terroru.

***

Andrzej Mroczek: Ekspert w zakresie: terroryzmu i terroru kryminalnego, przestępczości zorganizowanej oraz rozpoznania i zwalczania tych zjawisk, edukacji i zarządzania w stanach nadzwyczajnych i kryzysowych. Członek Rady Programowej Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas i Analityków Informacji oraz koordynator do spraw szkoleń Centrum Badań nad Terroryzmem CC. Ekspert Centrum Komunikacji Kryzysowej i Psychologii Śledczej. Ekspert w pierwszym w Polsce Prezydenckim Strategicznym Przeglądzie Bezpieczeństwa Narodowego. Były funkcjonariusz operacyjny Wydziału d/w z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw, służb specjalnych oraz główny specjalista Wydziału ds. Przeciwdziałania Zagrożeniom Terrorystycznym Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Autor publikacji prasowych i naukowych m.in. współautor książki Terror w Polsce – analiza wybranych przypadków (Warszawa 2013).