Barry O'Sullivan, australijski polityk, od dawna mówi wprost, że aborcja to zabicie dziecka. Senator sprzeciwia się rozszerzaniu prawa do tego "zabiegu". Podczas środowego posiedzenia australijskiego parlamentu ponownie wypowiedział się na ten temat. 


O'Sullivan podczas debaty zawnioskował o zakaz działalności aktywistów proaborcyjnych zakłócających obchody Dnia Dziecka Nienarodzonego. Australijski polityk zarzucił działaczom "pro-choice" hipokryzję, ponieważ jednocześnie sprzeciwiają się oni działaniom aktywistów pro-life w pobliżu placówek, gdzie przeprowadzane są aborcje. Mimo iż wniosek został odrzucony, wystąpienie polityka wzbudziło spore zainteresowanie.

Senator Larissa Waters, jedna z przedstawicielek Partii Zielonych skrytykowała polityka za to, że jako mężczyzna chce wypowiadać się na temat praw kobiet. Jak przekonywała lewicowa senator, Barry O'Sullivan, jako mężczyzna, nie jest w stanie zrozumieć, co przeżywa kobieta, która chce dokonać aborcji.  

"Niech senator O'Sullivan zabierze swoje ręce i różańce od moich jajników"- powiedziała Waters. Jak odpowiedział O'Sullivan, nie zamierza milczeć w obliczu sytuacji, kiedy w jego kraju zabijane są dzieci prawie gotowe do przeżycia poza organizmem matki. Polityk przekonywał, że jego działania stanowią wyraz tego, co myśli znaczna część Australijczyków. To jednak jeszcze nie wszystko. Odnosząc się do wypowiedzi lewicowej polityk o tym, że mężczyzna nie powinien wypowiadać się na temat praw kobiet, senator Barry O'Sullivan stwierdził:

"Mam dość dalszej krytyki w związku z płcią. Dlatego od dzisiaj deklaruję, że jestem kobietą". 

Prawo aborcyjne Australii zależy od polityki stanów i regionów w tym zakresie. W niektórych miejscach aborcja możliwa jest nawet w 24. tygodniu ciąży, jednak w większości stanów prawo wymaga przesłanek medycznych.

yenn/lifesitenews, Fronda.pl