- Mam nałogowo bezpartyjne podejście do rzeczywistości - mówi w rozmowie z ,,Rzeczpospolita'' minister cyfryzacji Anna Streżyńska. I deklaruje, że nie przystąpiła do nowej partii Jarosława Gowina i nie zamierza tego robić. - Ja jestem ,,no name'' na partyjnym rynku - dodaje.


Streżyńska przekonuje, że jej bezpartyjność i niezależność wielu środowiskom przeszkadza. Komu dokładnie? - Mam nałogowo bezpartyjne podejście do rzeczywistości - mówi.


- Nasza dotychczasowa praca powoli daje efekty, dlatego resort stał się łakomym kąskiem. Jego transformacja wiele nas wszystkich kosztowała; dziś mamy najlepiej oceniane ministerstwo i tylko dyletant lub osoba wrogo nastawiona do faktów może twierdzić, że nie wywiązuję się z zobowiązań. Każdy fachowiec wie, że cyfryzacja to proces, w którym czas, pieniądze i kadry odgrywają kluczową rolę, a dysponując zasobami do niedawna skupionymi tylko na jednym projekcie, czyli ePUAP, udało nam się uruchomić ponad 30 kolejnych projektów i kilkadziesiąt inicjatyw - przekonuje Streżyńska tłumacząc, że ktoś chce przejąć jej resort
Minister zapewniła też że rozumie kolosalne znaczenie programu 500+. - ażdy z nas rozumie – ja również – że 500+ jest bardzo ważnym programem społecznym. Ciężko jest go kwestionować, gdy widzę moje sąsiadki, które stać wreszcie na kupno dzieciom nowych butów i tornistrów do szkoły. Wiem, co to znaczy, bo sama miałam problemy z zakupami szkolnymi, wychowując dwie córki - wskazuje.


Streżyńska zauważa, że niektóre zmiany przygotowane przez jej resort utknęły w martwym punkcie, bo Rada Ministrów po prostu nie chce się nimi zająć i nie przeprowadza odpowiednich zmian prawnych. To na przykład projekt mDokumentów, z którego tylko część dotąd zrealizowano, właśnie z powodu niepodejmowanej konieczności zmiany przepisów.


Minister dodała, że pomysł podziału resortu cyfryzacji między inne resorty jest w jej ocenie całkowicie absurdalny. - ajgorsze bowiem, co się może stać, jest rozproszenie cyfryzacji między różne urzędy i likwidacja ośrodka koordynującego. Wrócimy wtedy do wyspowych rozwiązań, niewspółpracujących ze sobą, nieskoordynowanych w czasie, zbudowanych na zupełnie innych zasadach technicznych. A każdy Polak znów będzie pielgrzymował od urzędu do urzędu, żeby coś załatwić. Porzucenie teraz pomysłu pod tytułem „Ministerstwo Cyfryzacji" jako jedynego ośrodka koordynującego kwestie cyfrowe cofnie nas w rozwoju, a projekty – choćby te, o których wspomniałam – nie będą realizowane - powiedziała.

mod/rzeczpospolita.pl