Prezydent Andrzej Duda komentował w czasie poniedziałkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego ustalenia szczytu NATO w Madrycie. Zwrócił uwagę na znaczenia rozszerzenia Sojuszu o Finlandię i Szwecję, określając decyzją przywódców w tej sprawie jako „historyczną”.
- „Morze Bałtyckie – de facto – staje się morzem wewnętrznym NATO. (…) Jest to zdecydowane wzmocnienie militarnego potencjału NATO, bo Finlandia i Szwecja to kraje bardzo wysoko zaawansowane technologicznie, które przykładają do obronności ogromną wagę”
- mówił Andrzej Duda.
Wypowiedź polskiego prezydenta bardzo nie spodobała się na Kremlu. Dziś głos zabrała rozwścieczona rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji, która oskarżyła Andrzeja Dudę o prowokację.
- „Ile razy na przestrzeni lat byliśmy poddawani ostrej krytyce i medialnym atakom, że Rosja prowadzi prowokacyjne działania. Jednak fakty dowodzą, że jest inaczej. Kogo stać na takie wypowiedzi? Tylko prowokatora. To prowokacja w czystej postaci”
- stwierdziła,
- „Na szczycie NATO mogły zapaść decyzje, o których polska opinia publiczna nie wie. Dlatego te wypowiedzi są czystą prowokacją. A zachowania prowokacyjne są niedopuszczalne w stosunkach międzynarodowych”
- dodała propagandystka Putina.