Mazurenko, posługujący się slangiem więziennym i oskarżany o znieważanie Polski, Polaków i Ukraińców, był przez pewien czas związany z redakcją Obserwatora Międzynarodowego. Jak jednak poinformowano, został już usunięty ze stanowiska redaktora naczelnego, a środowisko dziennikarskie odcięło się od jego działań. Katolicki Uniwersytet Lubelski również zdementował informacje, jakoby Mazurenko miał być studentem uczelni – został skreślony z listy doktorantów w 2020 roku.

Do sprawy odniósł się na Facebooku Maciej Bienert. – „Ten człowiek nie tylko dopuścił się przestępstwa, ale próbował obrazić miliony Polaków, którzy od pierwszego dnia wojny bezinteresownie i natychmiastowo ruszyli na pomoc Ukrainie” – pisze.

Bienert przypomniał, że wraz z innymi Polakami wielokrotnie dostarczał transporty humanitarne na Ukrainę, przewożąc sprzęt i żywność o wartości setek tysięcy złotych. – „Zabieraliśmy też kobiety i dzieci do Polski, żeby zapewnić im bezpieczeństwo. Widziałem rozpacz, strach, ale i łzy wdzięczności. Tych doświadczeń nie zapomnę do końca życia” – dodaje.

Zdaniem autora wpisu, prowokacyjne zachowanie Mazurenki szkodzi nie tylko relacjom polsko-ukraińskim, ale przede wszystkim uczciwym i ciężko pracującym Ukraińcom mieszkającym w Polsce. – „To oni będą się zmagać ze skutkami jego nieodpowiedzialnego zachowania” – ostrzegł Bienert.

Na koniec postawił pytanie: czy Mazurenko jest tylko „pożytecznym idiotą”, czy może działa celowo, realizując interesy Kremla, by podsycać wzajemną niechęć i osłabiać solidarność między narodami.

Link do materiału wideo - ZOBACZ.