Według Wałęsy, nieprawidłowości w komisjach wyborczych nie były przypadkowe. Postuluje, by osoby odpowiedzialne za tzw. „pomyłki” przy liczeniu głosów objąć trzymiesięcznym aresztem – do czasu wyjaśnienia sprawy. „To było zorganizowane działanie!” – pisze na Facebooku. Jego zdaniem, jedynym sposobem na przywrócenie uczciwości wyborczej byłaby wymiana mężów zaufania na przeszkolonych żołnierzy, którzy mieliby gwarantować przejrzystość procesu.

Podobne zastrzeżenia wobec przebiegu wyborów zgłasza były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. W wywiadzie dla TVN24 wyraził przypuszczenie, że mamy do czynienia nie z jednostkowymi błędami, ale z celowym, powtarzalnym schematem działania. Jego zdaniem, wiele komisji – rozsianych po całej Polsce – odnotowało niemal identyczne „pomyłki” przy sporządzaniu protokołów, co wskazuje na istnienie zorganizowanego mechanizmu wpływania na wynik wyborów.

Europoseł wskazał też, że powstanie kilkudziesięciu komitetów wyborczych – formalnie zgodnych z prawem – mogło w rzeczywistości służyć jako narzędzie do zapewnienia większości przedstawicieli jednej opcji politycznej w komisjach. Sienkiewicz zwrócił uwagę na nagranie, w którym prowadzący szkolenie dla członków komisji twierdzi, że „szkolenie jest tajne” i że „nie należy się do niego przyznawać” – co według niego może sugerować nielegalne działania i manipulacje.

Choć część głosów zostanie ponownie przeliczona, według dotychczasowych ustaleń nieprawidłowości nie miały wpływu na końcowy wynik wyborów, a pozycja prezydenta-elekta Karola Nawrockiego nie jest zagrożona. Mimo to nadal pojawiają się polityczne napięcia i zarzuty o rzekomo znaczne nieprawidłowości. Niektórzy zwracają jednak uwagę, że jest to typowe zachowanie dla strony przegranej, która nie potrafi się pogodzić do porażki.