Jedną z najważniejszych obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej była obietnica wprowadzenia związków partnerskich, czym ugrupowanie Donalda Tuska zabiegało o głosy środowisk LGBT. Za sprawą sprzeciwu Polskiego Stronnictwa Ludowego jednak przez dwa lata w obozie władzy nie udało się osiągnąć konsensusu w tej sprawie. Ostatecznie przygotowano projekt, który zakłada, że dwie dorosłe osoby będą mogły zawrzeć umowę, umożliwiającą m.in. nadanie drugiej osobie prawa do informacji medycznych czy działania jako pełnomocnik w sprawach życia codziennego. Za sprawą sporu rządzący odeszli od samego określenia „związek partnerski”, co okazało się mylące dla Donalda Tuska.
- „Ten projekt, stąd obecność pani minister Kotuli na posiedzeniu rządu, ten projekt nosi nazwę yyy… statusu osób najbliższych…”
- powiedział w czasie dzisiejszego posiedzenia rządu premier Donald Tusk.
Zdezorientowanemu premierowi na pomoc ruszyła Katarzyna Kotyla, która przypomniała, iż projekt dotyczy „statusu osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu”.
- „Właśnie dziękuję pani minister, bo nazwa jest dość skomplikowana i przecież nie ukrywamy, że jest pochodną wielu dyskusji, debat i negocjacji, których celem było uzyskanie projektu z szansą na większość w parlamencie”
- przyznał Donald Tusk.
Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, iż ostatecznie ze kształtu tego projektu „nikt nie będzie zadowolony”.
- „Ale to jest to minimum cywilizacyjne, na które Polskę musi być stać. Naszym zadaniem jest doprowadzenie do tego, aby życie stało się lżejsze. I żeby osoby, które wybierają partnerstwo, a więc które skorzystają ze statusu osoby najbliższej, będą mogły być traktowane przez polskie państwo tak, jak na to zasługują wszyscy obywatele. Mówię o minimum cywilizacyjnym”
- stwierdził lider ugrupowania, które niegdyś odwoływało się do nauczania św. Jana Pawła II.
Ten projekt nosi nazwę…🫢 pic.twitter.com/mhDumXneyp
— jachcy🇵🇱 (@jachcy) December 30, 2025
