„Nie ma dla Polski ważniejszej sprawy niż uniknięcie wojny na naszej ziemi” – podkreśla Kaźmierczak, wskazując jasno, że jedyną realną barierą powstrzymującą Rosję przed marszem na Zachód jest dziś ukraiński front. To tam, w Donbasie, wiążą się rosyjskie siły, tam rozgrywa się walka o przyszłość Europy Środkowej. Jak twierdzi, brutalne pytanie brzmi dziś: czy wolimy strefę zgniotu na Dnieprze, czy na Wiśle?

To mocny głos rozsądku w chwili, gdy część środowisk politycznych w Polsce daje się ponieść emocjom, nacjonalistycznym odruchom lub walce o tani poklask, co dzieje się na skutek oczywistej gry manipulacji i dezinformacji Moskwy. „Opętani żądzą zasięgów i walką o władzę, co poniektórzy politycy powinni zdobyć się na pogłębioną refleksję” – ostrzega Kaźmierczak. Przypomina, że Rosja od wieków była śmiertelnym zagrożeniem dla Polski: 18 wojen, milion zamordowanych obywateli, Rzezie Pragi, Katyń, Operacje Polskie NKWD – to nie przeszłość, lecz ostrzeżenie.

Obecność Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie nie jest więc wydarzeniem marginalnym, a strategicznym. Każdy gest wsparcia dla Ukrainy to inwestycja w bezpieczeństwo Polski. Każda próba rozbijania tej solidarności to świadome lub nieświadome działanie w interesie Kremla.

Nie chodzi tu o sympatie czy antypatie wobec Ukraińców. „Lubienie czy nie lubienie Ukrainy jest w tym kontekście całkowicie bez znaczenia” – konstatuje Kaźmierczak. I właśnie dlatego – jak zauważa – rosyjska propaganda tak chętnie koncentruje się na sianiu niechęci między narodami. To emocje mają zastąpić zimną kalkulację, populizm ma wygrać z racją stanu.

Niepokój Kaźmierczaka jest jak najbardziej uzasadniony. W ostatnich tygodniach, na fali sporów politycznych, pojawiały się głosy kwestionujące sens dalszego wspierania Ukrainy. Część z nich – jak pokazują analizy ekspertów – zbiega się z narracją rosyjskich mediów i kont w mediach społecznościowych, często powiązanych z farmami kremlowskich trolli. Jednak gra toczy się o wiele więcej niż tylko retoryczne zwycięstwa w debatach publicznych.

Dla Polski, znajdującej się na geopolitycznym styku świata zachodniego i autorytarnego Wschodu, kluczowe powinno być jedno: stabilność i bezpieczeństwo. A to oznacza – czy się to komuś podoba, czy nie – utrzymanie Ukrainy jako niepodległego, silnego państwa, zdolnego do powstrzymywania rosyjskiej agresji.