Była szefowa resortu sprawiedliwości, sędzia Barbara Piwnik razem z końcem 2022 roku przeszła w stan spoczynku. Teraz opowiedziała Polskiej Agencji Prasowej o przyczynach swojej decyzji.

- „Powiedziałam już o tym publicznie: projekt zmian w Prawie o ustroju sądów powszechnych, z jakim zapoznałam się w połowie roku, był dla mnie sygnałem, że czas odejść. Także atmosfera, w jakiej przyszło mi ostatnio pracować, przemawiała za taką decyzją, i to, jak dziś zachowują się względem siebie wszyscy ci, z którymi każdego dnia przychodzi pracować, sprawiło, że myślałam coraz częściej: co ja tu jeszcze robię?”

- powiedziała sędzia.

Stwierdziła, że nie ma ochoty być wśród osób, dla których ważne jest jedynie „ja”, „mnie” i „moje”. Taką natomiast postawę w jej ocenie przyjmuje wielu sędziów.

- „Muszę się tu zgodzić z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, który kiedyś powiedział, że przed laty o godz. 14 sądy tętniły życiem, było pełno ludzi, rozpoznawane były sprawy. Dziś o tej godzinie w sądach hula wiatr. I tak rzeczywiście jest. We mnie nie ma zgody na to, że można nie przychodzić do pracy, jak się nie sądzi. Dla mnie niedopuszczalna jest sytuacja, kiedy sędziowie ze sobą nie rozmawiają, nie mówią sobie dzień dobry tylko dlatego, że mają inne poglądy”

- podkreśliła rozmówczyni PAP.

Była sędzia krytycznie odniosła się do swoich kolegów i koleżanek, dla których najważniejsza jest popularność w mediach społecznościowych.

- „W moim przekonaniu sędziowie w taki sposób nie powinni szukać popularności, a jeśli ktoś ma taki temperament, że chciałby funkcjonować w przestrzeni publicznej wykazując inny rodzaj aktywności, to przecież zawsze można zmienić zawód czy realizować się np. w polityce”

- stwierdziła.

Kategorycznie sprzeciwiła się też zachowaniom sędziów, które pozwalają na odgadnięcie

- „Mnie już określano i jako komucha, i jako pisiarę, ale nikt nie wie, jakie są faktycznie moje sympatie polityczne, choć od lat publicznie zabieram głos. Sędzia musi znać granice, wiedząc, że każdego dnia staje przed nim człowiek, oczekując bezstronności i tego, że zostanie wysłuchany”

- podkreśliła.

- „Niestety, mam wrażenie, że dziś nawet słuchanie drugiego człowieka sprawia trudność, wolimy słuchać siebie. Oby nie nadszedł czas, że w społeczeństwie potrzeba zmian w wymiarze sprawiedliwości stanie się tak silna, że ktoś zaproponuje tego rodzaju zmiany jak we Francji po II wojnie światowej, kiedy odwołano wszystkich sędziów i zaczęto powoływać od nowa”

- podsumowała.