Zmiany te nie są jedynie konsekwencją wewnętrznej reorganizacji TVP — to efekt decyzji politycznych rządu Donalda Tuska i nowego zarządu Telewizji Polskiej, które w imię „optymalizacji kosztów” i „konsolidacji struktur” wykreślają z ramówki niemal całą ofertę skierowaną do Polonii. W praktyce oznacza to drastyczne ograniczenie misji publicznej nadawcy.
Włączanie TVP Polonia do Ośrodka Mediów dla Zagranicy oraz zapowiadane oszczędności może są wygodne z punktu widzenia biurokratycznego, ale dla Polaków na Kresach są jednoznacznym sygnałem: ich głos stał się zbędny.
To właśnie wschodnie i zachodnie środowiska polonijne najboleśniej odczują tę decyzję. Dla tysięcy rodaków mieszkających na Litwie, Białorusi, Ukrainie czy Łotwie programy takie jak „Wilnoteka” były czymś więcej niż telewizją — były dowodem, że Polska o nich pamięta. Likwidacja tych formatów sprawia wrażenie, jakby nowy rząd chciał tę pamięć wyciszyć.
Co więcej, TVP Polonia od dekad pełniła rolę kluczowego narzędzia polskiej soft power. Promowała język, kulturę i historię, a jej treści były jedynym polskojęzycznym medium dostępnym w wielu miejscach, gdzie lokalne władze ograniczają dostęp do niezależnych informacji. Zniszczenie tej oferty jest strategicznym błędem — również geopolitycznym.
Kierownictwo stacji zapewnia, że misja pozostaje „niezmienna”, ale fakty mówią co innego. Z całej szerokiej palety programów polonijnych pozostawiono tylko jeden magazyn – „Polonia 24. Tygodnik”. Cała reszta — lata pracy reporterów, kontaktu z diasporą, dokumentacji życia codziennego Polaków za granicą — zostaje skasowana jednym podpisem.
Można odnieść wrażenie, że rząd Tuska i nowy zarząd TVP traktują Polonię i Kresowian jako koszt, a nie wartość. Jest to nie tylko sprzeczne z obowiązkami państwa wobec rodaków poza granicami, ale też z podstawową misją mediów publicznych.
