W kontekście zapowiedzi premiera Donalda Tuska o reaktywacji komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce, prof. Żurawski vel Grajewski stwierdza, że jest to próba oskarżenia PiS o prorosyjskość w ramach kampanii wyborczej. Jego zdaniem, teza ta jest "nie do udowodnienia", a powołanie komisji ma na celu "pozmyślanie pewnych rzeczy", by przekonać elektorat Platformy Obywatelskiej.

Zdaniem profesora, problem penetracji państw zachodnich przez rosyjskie służby jest poważny, czego dowodzą przykłady z Niemiec, Austrii, Finlandii czy Szwecji. Uważa, że "założenie, że jedynie Polska była wolna od tego typu zagrożenia, jest założeniem nieprawdopodobnym".

Ekspert przypomina też, że podczas krótkiego funkcjonowania poprzedniej komisji ds. rosyjskich wpływów, udało się odkryć "poważne problemy". Zaznacza, że gdyby ta komisja działała kilka lat wcześniej, "uzyskalibyśmy obraz jeszcze czarniejszy".

Jednocześnie prof. Żurawski vel Grajewski wyraża sceptycyzm co do tego, czy nowa komisja Tuska "uzyska konkrety". Wskazuje, że podobnie jak w sprawie Pegasusa, temat może być tylko tymczasowo eksploatowany politycznie, a następnie "komisja będzie wyciszona", jeśli nie dostarczy materiałów zgodnych z oczekiwaniami Platformy Obywatelskiej.

"Powstanie nowej komisji albo więc potwierdzi nasze tezy (jeśli standard ten będzie utrzymany), albo skompromituje tę nową komisję (jeśli pójdzie ona drogą gołosłownych insynuacji). W tym sensie bardzo dobrze, że zrodził się pomysł, by funkcjonowała ona dalej w nowym składzie. Uważam, że sam fakt istnienia tej komisji, przy każdej wersji jej działania, będzie dla Rzeczypospolitej pożyteczny, a dla Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników kłopotliwy" – powiedział też w wywiadzie dla portalu Fronda.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Pełną treść wywiadu można przeczytać TUTAJ.