W rozmowie z Polską Agencją Prasową posługę kard. Glempa przybliżyła jego biografka, dr Milena Kindziuk z UKSW, która podkreśla, że trwające 28 lat prymasostwo zmarłego 10 lat temu duchownego było „przełomowe w dziejach Polski i w historii Kościoła”.

- „Kard. Glemp wprowadził Kościół w nowe czasy. Wraz z odejściem kard. Glempa zakończyła się era prymasów mających tak wielką władzę w Kościele w Polsce. Za jego prymasostwa zmieniło się wszystko, zarówno w Polsce, jak i w Kościele”

- stwierdziła.

Przypomniała, że kard. Glemp był ostatnim polskim biskupem, który kierował jednocześnie archidiecezją gnieźnieńską i warszawską oraz ostatnim prymasem pełniącym funkcję przewodniczącego KEP i mającym specjalne uprawnienia legata papieskiego.

- „Ostatni przywódca religijny i mąż stanu zarazem, ostatni interrex – tego bowiem wymagała sytuacja w Polsce przełomu wieków”

- wskazała rozmówczyni PAP.

Dr Kindziuk zauważyła, że choć kard. Glemp chciał uniknąć zaangażowania w spory polityczne, to przez wszystkie lata swojej posługi musiał angażować się w życie polityczne. Był kontynuatorem linii Prymasa Tysiąclecia.

- „Było to widoczne np. w czasie stanu wojennego, kiedy – tak jak prymas Wyszyński – dbał o zachowanie biologicznej tkanki narodu i wzywał do zachowania spokoju i nieprzelewania krwi. Był za to krytykowany. Dziś jednak, z perspektywy czasu, wiadomo już, że identyczną linię wytyczał papież Jan Paweł II i widać, że była to linia słuszna, przemyślana strategia całego Kościoła. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się dzieje Polski, gdyby prymas Glemp 13 grudnia 1981 roku wygłosił płomienne kazanie zagrzewające Polaków do walki”

- zauważyła biografka prymasa.

W ocenie dr Kindziuk, najtrudniejszym wydarzeniem w czasie pełnienia przez kard. Glempa posługi prymasa było dla niego morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki.

- „Był to jego dramat, jak sam mówił, gdyż nie zdołał uratować życia swemu kapłanowi”

- podkreśliła.

Zaznaczyła przy tym, że kard. Glemp nie mógł go uratować.

- „Czuł się jednak odpowiedzialny za życie swego księdza, stąd miał później wyrzuty sumienia, że nie zdołał uratować mu życia, za co zresztą przepraszał w publicznym rachunku sumienia w roku 2000”

- wskazała.