Zgodnie z umową koalicyjną, sejmowa większość wybrała dwa dni temu na nowego marszałka Sejmu byłego działacza PZPR, współprzewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego. Decyzję tę krytykuje nawet były lider SLD Leszek Miller. Choć sam był działaczem PZPR i nie przekonują go argumenty opozycji, która zwraca uwagę, że 36 lat po upadku PRL na czele polskiego Sejmu stanął komunista, były premier wskazuje na inne powody, które powinny powstrzymać parlamentarną większość przed poparciem kandydatury Czarzastego.

- „(…) Szymon Hołownia otworzył erę, w której marszałkiem może zostać już właściwie byle kto. Jeśli prawica chciała naprawdę boleśnie ugodzić Czarzastego, to nie za jego peerelowską przeszłość, tylko za to, kim jest i co robi dziś. Między innymi za to, co w 2021 roku stwierdził Sąd Okręgowy w Warszawie, uznając, że Czarzasty systematycznie łamie wszelkie zasady demokracji wewnętrznej w swojej partii: omija statut, ignoruje regulaminy, zakulisowo szczuje na oponentów, powtarza głosowania do skutku, wzywa ochronę na przeciwników politycznych”

- pisze Miller na Facebooku.

- „Tuż przed posiedzeniem zarządu Nowej Lewicy zawiesił w prawach członka sześciu jego członków – za co? Za doniesienia medialne, że zamierzają głosować inaczej niż on. Nie tylko ich zawiesił – odmówił im nawet rozmowy. Potem zmienił miejsce obrad, a gdy zawieszeni i tak dotarli na nowe, zmienił salę po raz drugi, wezwał ochronę i zamknął drzwi na klucz. Gdy w okrojonym składzie przegrał głosowanie w sprawie swojej wizji połączenia SLD z Wiosną – zawiesił kolejnych dwóch członków zarządu i wyprosił ich z sali. Następnie zarządził reasumpcję, ogłosił, że wszystko odbyło się zgodnie ze statutem, i tyle. Kiedy zawieszeni zażądali zwołania szerszych ciał statutowych partii, by oceniły jego postępowanie – odmówił. Takiego demokratę polska świątynia demokracji wybrała sobie właśnie na marszałka

- dodaje.