W którą stronę iść dalej? Do miasta, które na pozór wydaje się być bezpieczne, gdzie możesz się na chwilę schronić i nikt nie będzie nic od ciebie chciał? Czy do miasta, na drodze do którego trzeba będzie stoczyć wiele walk, gdzie nie będziesz siedzieć z założonymi rękami, ale które nie będzie pozorne? "Miasto ucieczki " czy "miasto potężne"? - sugeruje kierunkowskaz.

Organizatorzy Golgoty Młodych, tworząc temat czwartego już spotkania, chcieli pokazać uczestnikom prawdę, od której często uciekamy. Właśnie, ucieczka. Ucieka się przed problemami, w domu, w szkole, w pracy, przed wezwaniem, prawdą, sobą samym. Ale ta przestrzeń nigdy nie pozostaje pusta, nie można uciec w próżnię. Więc tworzy się takie "miasta iluzji", gdzie na trochę można zapomnieć. Miasto alkoholu, papierosów, seksu, narkotyków, kłamstwa, ale też chorych ambicji, pracoholizmu.

Kapucyńska kartografia

Celem Braci Mniejszych Kapucynów było rozrysowanie mapy tych wszystkich krętych dróżek, poplątanych ścieżek czy efektownych tras, pod którymi uwikłana gdzieś jest jedyna, prawdziwa droga. A zatem wskazać ją a w rękę wcisnąć jeszcze sprawnie działający kompas gratis – oto misja zakonników.

Niespodziewanie jednak wśród uczestników zaczęły pojawiać się wypowiedzi, że to właśnie Serpelice mogły stać się dla niejednego z nich "miastem ucieczki". Pięć dni pośród ciekawych, młodych ludzi, którzy myślą podobnie jak ja. Bezpieczne ciepełko, do czasu kiedy skończy się spotkanie i trzeba będzie wracać do szarej rzeczywistości – kolejna ucieczka?

Serpelice to nie Niniwa, ani Tarszisz. Mała wioska malowniczo położona nad Bugiem to tak naprawdę dopiero początek, to miejsce, w którym stoi ten drogowskaz, co każe wybrać jedną z dróg. A Golgota Młodych właściwie nie trwa od 23 do 27 sierpnia. Paradoksalnie, ostatni dzień spotkania to pierwszy dzień Golgoty. Ona trwa przez cały rok, a nie przez tydzień w Serpelicach.

Czym więc jest te kilka dni? - Chwilą zatrzymania, czasem na przemyślenia i odpowiedzenie sobie na najważniejsze pytania, od których na co dzień się ucieka – mówi Marta, uczestniczka.

Jedno z takich pytań przypomniał dziennikarz, redaktor radiowy i telewizyjny, publicysta, Rafał Porzeziński. - Wierzysz w Boga czy wierzysz Bogu? – pytał na konferencji. Jest to pytanie, czy wierzę w jakiegoś odległego Boga, obcą Istotę gdzieś daleko w kosmosie, która nie ma na mnie wpływu, czy też wierzę (i ufam!), że ten Bóg ma konkretny plan na moje życie. Ufam mu na tyle, że idę za Jego wezwaniem by go zrealizować.

Prorok, co nie głosi

Przed pytaniem tym stał także Jonasz, który dla kapucynów stał się inspiracją do tegorocznego tematu spotkania. Jego plan powstał na kanwie snującego się w Starym Testamencie wątku proroka, który... nie chce mówić o Bogu. Dość dziwne, jeśli uwzględnić fakt, że taka właśnie powinna być jego misja.

Posłany, by głosić w Niniwie, Jonasz ucieka w przeciwnym kierunku. Zmierza do Tarszisz, najbardziej wysuniętego na Zachód miasta. Dla Żydów był to najdalszy punkt na krańcu świata - gdzie Boga już nie ma. Wydawało mu się, że tam będzie bezpieczny. Że nie dosięgnie go tam Boskie wezwanie. Zapomniał, naiwny (imię Jonasz znaczy „gołąb” – symbol naiwności), że przed powołaniem nie da się uciec, a Bóg, jak chce, to prędzej czy później znajduje.

Czasem nawet pozwala od siebie odejść. Kolejny paradoks, ale tylko po ludzku. Bo Boska logika jest zupełnie inna. To tak, jakby naszą relację do Boga przyrównać do nitki. Czasem jest zrywana, ale kiedy raz po raz się ją przywiązuje, staje się coraz krótsza i krótsza. Tak krótka, że można Boga dotknąć.

Paradoks Pana Boga

Jonasz we wnętrzu wielkiej ryby. Największa otchłań, głębia i pustka. Gdzie nie ma już nawet Boga. Pozornie. Bo to właśnie w tych miejscach, gdzie wydaje nam się, że jesteśmy od Niego najdalej, On jest najbliżej. Tak blisko, że nawet Go nie widać. A widoczność często ogranicza grad pytań w stylu: "Jeśli jesteś, to czemuś mi to zrobił?!", "Jak mogłeś na to pozwolić?!".

- Zamiast pytać "dlaczego" spróbuj spytać "PO CO?" - proponował Rafał Porzeziński. Człowiek jest tak skonstruowany, że nawet jak się dowie dlaczego, to nie zrozumie, będzie mu za mało. Pytanie "po co?" stawia doświadczenie cierpienia w kompletnie innej optyce. Golgota uczy patrzenia przez pryzmat krzyża. - Przyjeżdżam tu co roku, żeby prześwietlić moje życie krzyżem – mówi Paweł.

Kiedy ucieka się przed Bożym planem na swoje życie, nie bierze własnego krzyża i nie idzie za Jezusem, to nie ma tak, że zostaje się w jakimś zawieszeniu w czaso-przestrzeni. Krzyż nie znika, a wręcz przeciwnie. Wleczony za mną, ciąży jeszcze bardziej, jak kula u nogi. - Weźcie na siebie moje jarzmo. Bo jarzmo moje jest słodkie, a brzemię lekkie – mówi Jezus w Ewangelii wg św. Mateusza. Kolejny paradoks.

Jonasz - uciekinier godzi się w końcu na wolę Boga, rusza do Niniwy, do której tak bardzo bał się pójść. W mieście, gdzie nie chciał głosić, nawracają się setki. Dlaczego? - Jonasz nie nauczał swoją własną marną mocą, ale mocą Pana, który go posłał. A jak Pan posyła, to nie zostawia samego – nauczał w homilii pasterz diecezji drohiczyńskiej, bp Antoni Pacyfik Dydycz, specjalny gość każdego spotkania.

Koniec na początek

Nawet jak skończy się Golgota, jesteśmy we wspólnocie większej niż ta, która zawiązuje się w Serpelicach. W Kościele. "Miasto potężne" to hasło kolejnego dnia spotkania. Jaki jest dzisiejszy obraz Kościoła? Czy to poklepująca się po plecach grupka osób w ciepłych kubraczkach, mniejszość spychana do getta w ramach od-kościelniania przestrzeni publicznej, czy może młodzi dzielni wojownicy?

Młodzi ludzie są odpowiedzialni za Kościół, są dziś jego przyszłością – uczą kapucyni. Co znaczy być w Kościele? Być chrześcijaninem? - To tak, jakby zapytała mnie pani, co to znaczy żyć – porównuje Joanna Najfeld, jeden z gości spotkania. Dziennikarka opowiada o odwadze bycia chrześcijaninem, o potrzebie mówienia o tym wszystkim, co w imię poprawności politycznej przemilczają media i opinia publiczna. Skąd czerpać siłę? - "Z góry", naszego jedynego źródła siły do walki – dodaje z uśmiechem publicystka.

- Co to za walka? Przecież ja i Bóg to już jest większość. Nie ma nikogo potężniejszego od Niego. Walczyć to można ze swoimi słabościami, grzechem, rutyną, pójściem na łatwiznę. Ale z Nim zawsze się zwycięża - kontruje Rafał Porzeziński.

Czasem tylko nawigacja nam zawodzi a walka z samym sobą przypomina walkę z wiatrakami. Błąd. Ze sobą się nie walczy. Walczy się z grzechem i słabościami, a nawigację naprawiają w warsztacie sakramentu pokuty. Bracia kapucyni starają się dobrze wyprawić w podróż wszystkich swoich uczestników. W bagaż pakują codzienne Eucharystie, wspólne modlitwy, konferencje, spotkania w grupach. Czeka ich długa droga, dobrze, żeby nie zabrakło w niej pokarmu.

W Serpelicach nie można zostać dłużej. Promienie zachodzącego słońca padają na drogowskaz, rzucając na piasek długi, wąski cień. Niniwa - Tarszisz. Tarszisz – Niniwa. W którą stronę idziesz?

Marta Brzezińska