Goszcząc dziś na antenie RMF FM prof. Radosław Markowski dowodził, że pogarda do Polaków sympatyzujących z partią rządzącą jest czymś uzasadnionym. Zaczęło się od ataku w stronę Jarosława Kaczyńskiego, który w ocenie socjologa „opanował do perfekcji wraz ze swoimi Bielanami i otoczką spryt polityczny”. Prowadzący rozmowę red. Robert Mazurek zwrócił uczonemu uwagę na jego pogardliwe sformułowanie.

- „A gdyby ktoś mówił np.: Tusk ze swoimi Nitrasami, to jak by to brzmiało?”

- zapytał dziennikarz.

- „No tak. Źle. Tylko, widzi pan, ja absolutnie mam przekonanie: pogarda jest bardzo ważną rzeczą. Tylko nieuzasadniona jest problemem”

- odpowiedział bez zażenowania prof. Markowski.

Kiedy gospodarz programu ze zdziwieniem zauważył, że jego rozmówca „przyznaje się do pogardy, do czegoś, co większość ludzi raczej ukrywa”, socjolog przyznał podkreślając, że „jest prawdomówny”.

Pogardą prof. Markowski obdarza nie tylko polityków partii rządzącej, ale również ich wyborców.

- „Nigdy nie mieliśmy w Polsce partii, która tak jak PiS miałaby poparcie skrzywione w stosunku do struktury społecznej. Dwie trzecie to są osoby powyżej 60 roku życia, dwie trzecie ci, którzy są na emeryturze lub rencie.Także dwie trzecie ludzi z wykształceniem podstawowym głosuje na PiS”

- wyjaśniał uczony.

Wobec tego red. Mazurek pytał, czy „są to gorsi wyborcy niż ci lepiej wykształceni i z większych ośrodków”.

- „Nie są gorsi”

- zastrzegł dyplomatycznie socjolog.

- „Tylko jeśli chce się robić cywilizacyjny skok z doganianiem Niemców i innych w Europie, to nie można opierać na zaspokajaniu wyłącznie preferencji tych, których nazywamy klasy transferowe

- dodał natychmiast.