Ogromną burzę wywołały wpisy związanego z Wirtualnej Polską, działającego w mediach społecznościowych jako „Ukrainiec w Polsce” dziennikarza Igora Isajewa. Od wielu lat w skandaliczny sposób obraża on Polaków. Portal Tysol.pl przypomina jeden z jego wpisów, w którym Polskę nazwał „ch***m”.

- „Kilka dni temu prokurator wezwał mnie, by wręczyć podejrzenie o znieważenie Rzeczypospolitej za to, że zwróciłem się do Polski per hóju (a przy okazji uruchomić TVP”

- pisał na początku ub. roku.

- „Jeśli to, co poniżej jest prawdą, nie muszę nawet szukać obrońcy. Bo taka Polska jest chu**m, już bez świadomych błędów gramatycznych. Podłym chu**m. Budującym swój autorytaryzm kosztem innych — uchodźców, imigrantów, teraz Ukrainy”

- dodał, publikując screen artykułu, w którym przywołano słowa senatora PSL Jana Libickiego przekonywującego, że wybuch wojny na Ukrainie może pomóc rządzącej w Polsce partii odwrócić uwagę od sprawy rzekomej inwigilacji systemem Pegasus.

Więcej o skandalicznych wypowiedziach ukraińskiego dziennikarza pisaliśmy TUTAJ.

Teraz Isajew postanowił przypomnieć o sobie, drwiąc w mediach społecznościowych z przekazania przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego 50 tys. zł na ukraińską armię i przekonując, że jest to pomoc tak mała, że aż „wstyd”.

Sprawę postanowił skomentować na łamach portalu wPolityce.pl Michał Karnowski.

- „Najbardziej smuci, że pan Isajew nie rozumie rzeczy najważniejszej, którą wyłożę tu najprościej, jak się da. Otóż mogłoby dzisiaj nie być żadnej możliwości wpłat dla walczącej Ukrainy gdyby nie polska pomoc”

- podkreśla publicysta.

Wskazuje, że nie byłoby tej pomocy, gdyby nie decyzja Jarosława Kaczyńskiego, który zdecydował o jej niesieniu bez oglądania się na Berlin i Brukselę. To premier Mateusz Morawiecki alarmował europejskich liderów o planach napaści na Ukrainę. Polska jeszcze przed wybuchem wojny zaczęła wysyłać Ukrainie broń i robi to do dzisiaj, mobilizując do tego samego inne europejskie państwa.

- „Polska była i jest liderem pomocowej akcji dyplomatycznej, charytatywnej, militarnej”

- przypomina ukraińskiemu dziennikarzowi Michał Karnowski.

To przez nasz kraj jest Ukrainie dostarczana cała broń z Zachodu.

- „Wziął na siebie to ryzyko, tę decyzję, bez chwili zawahania, właśnie premier Kaczyński. I skutecznie ją wdrożył, obronił, mimo opozycji, która cynicznie rzuca kłody pod nogi i liczy na negatywne polityczne skutki wojny i polskiego zaangażowania”

- zaznacza Karnowski.

Tymczasem Isajew „podważa dźwignię, która mocno przyczyniła się do uratowania jego kraju (ta teza w niczym nie ujmuje wysiłkowi i bohaterstwu samych Ukraińców, ich prezydenta, wojska”.

- „Wielu Ukraińców i wiele Ukrainek mieszkających w Polsce wspaniale pomaga swojej ojczyźnie. Pan Isajew, niezależnie od intencji, swoim wpisem uczynił coś przeciwnego. Nie wiem dlaczego jest tutaj, a nie tam. Nie wiem, czym się kierował, jakie emocje go nakręcają. Zostanie to jednak zapamiętane jako wyjątkowo nieprzyjemny eksces”

- podsumowuje autor.