Jak czytamy, Rościszewski powiedział, że jeśli Ukraina dziś nie obroni niepodległości:

[…] będziemy zmuszeni, by włączyć się w ten konflikt, bo nasze naczelne wartości, które są fundamentem naszej cywilizacji, są zagrożone, więc nie będziemy mieli wyboru”.

W mediach społecznościowych pojawiły się już nawoływania do odwołania polskiego ambasadora ze stanowiska. Pisał o tym między innymi redaktor Łukasz Warzechwa. Niektórzy jednak tonowali nastroje podkreślając, że wypowiedź została wyrwana z kontekstu.

W podobnym tonie utrzymane jest też oświadczenie, jakie opublikowała Ambasada RP w Paryżu. Czytamy w nim, że:

W związku z pojawiającymi się komentarzami na temat wywiadu udzielonego przez ambasadora Rościszewskiego francuskiej stacji LCI 18 marca br., zwracamy uwagę, że jest ona przez niektóre media interpretowana w oderwaniu od kontekstu, w jakim została wygłoszona”.

Podkreślono, że ambasador Rościszewski przekonywał, że konieczne jest obecnie udzielanie jak największego wsparcia Ukrainie. Dodawał, że Rosja stanowi ogromne zagrożenie dla Europy oraz wyznawanych przez nią wartości. Zauważono, że wysłuchanie całej rozmowy pozwala zrozumieć, że:

[…] nie było w niej zapowiedzi bezpośredniego zaangażowania się przez Polskę w konflikt, a jedynie przestrzeżenie przed konsekwencjami, jakie może mieć porażka Ukrainy - możliwość zaatakowania lub wciągnięcia do wojny przez Rosję kolejnych krajów Europy Środkowej - krajów bałtyckich i Polski”.

Ambasada dodaje, że w kolejnych fragmentach rozmowy ambasador jasno wskazywał, że Polska nie jest w stanie wojny , jednak robi co w jej mocy aby wspomóc Ukrainę. Zaznaczono, że przejawem złej woli jest doszukiwanie się jakiejkolwiek sensacji w tej wypowiedzi.