"Czas ucieka, rozpaczliwie ucieka, bo to pokolenie Niemców i Polaków, które ma lepszą świadomość tego długu niż nasze pokolenie, odchodzi. Uważam, że polski rząd powinien pójść z tym do międzynarodowego trybunału i przed nim pozwać Niemcy. Bo jest absolutnie jasne, że nie będą oni tolerować żadnych dyskusji na ten temat, zasłaniając się porozumieniem podpisanym w 1953 r. przez (Bolesława) Bieruta, który nie miał żadnej legitymacji, by reprezentować polski naród. Jeśli negocjacje zawodzą, trzeba szukać innych środków i zdecydowanie zachęcałbym polski rząd do pozwania Niemców przed międzynarodowym sądem" - powiedział Kawczynski.

Ponadto w ocenie Kawczynskiego zbyt długo odkładano tę decyzję w czasie.

"Zawsze słyszymy, że to nie jest właściwy moment i trzeba to odłożyć. Pamiętam, kiedy w 1989 r. Polska odzyskała wolność, pierwszym przywódcą, który przyjechał, był Helmut Kohl i wówczas wygłaszano w Polsce opinie: nie, to nie jest właściwy moment, żeby podnosić tę sprawę, bo potrzebujemy zachodniej pomocy. To samo było w czasie procesu wchodzenia do NATO, a później w czasie akcesji do Unii Europejskiej. Wygląda, że stale są uzasadnienia, że tej kwestii nie należy podnosić w danym momencie, bo spowoduje to jakieś komplikacje. Jeśli trzymać się dalej tej logiki, to nigdy się to nie stanie i największa niesprawiedliwość wobec Polski od ponad stu lat zostanie zapomniana i nierozwiązana" - wskazał.

Ponadto zdaniem Kawczynskiego "niedorzeczna" jest sytuacja, w której Niemcy chcą wypłacić odszkodowania Namibii (dawnej niemieckiej kolonii), a z Polską nie chcą nawet podjąć rozmów.

"To jest hipokryzja na ogromną skalę, bo Niemcy, jeśli im to pasuje, są gotowi do podjęcia negocjacji z Namibijczykami, ale jeśli im nie pasuje, nie zrobią tego. Oczywiście do tych podwójnych standardów przyczynia się fakt, że reparacje dla Namibii są tylko ułamkiem tego, co byłoby konieczne w przypadku Polski" - ocenił.

Kawczynski stwierdził także, że droga do uzyskania reparacji nie musi być wcale długa, jeśli tylko polskie władze odpowiednią podejdą do tego tematu.

"Jeśli wystarczające środki zostaną na to przeznaczone, ona nie musi być długa. Będzie dłuższa, jeśli mniej środków, mniej zasobów ludzkich i mniej uwagi temu zostanie poświęcone. Zatem można ją uczynić dłuższą lub krótszą w zależności od tego, ile zasobów się przeznaczy na prawników, do jakiego sądu to złożyć itp. Ale w innych sprawach rozstrzyganych przez międzynarodowy arbitraż widać, że to wcale nie musi zajmować wiele czasu" - wskazał.