Białoruska bezpieka przewiozła na lotnisko w Mińsku sporą grupę migrantów za pomocą których Aleksander Łukaszenka próbował od jakiegoś czasu destabilizować sytuację na granicy z Polską. 340 Irakijczyków wyleciało specjalnym lotem do swej ojczyzny.

„Do Mińska przyleciał samolot ewakuacyjny. 340 osób opuści Białoruś i wróci do Iraku. Tymczasem na Białorusi nadal przebywa prawdopodobnie od 8 tys. do 22 tys. migrantów. Część nadal znajduje się w strefie przygranicznej, część znajduje się w centrum logistycznym" – ujawnił doradca Swiatłany Cichanouskiej Franak Viačorka.

Jednak, jak zauważył Viačorka „nie każdy chce wracać”. Dodał również, że: "Tysiące wciąż są zakładnikami reżimu".

Ambasada Iraku w Moskwie poinformowała wcześniej, że lot będzie bezpłatny, a samolot poleci z Mińska do Bagdadu przez Erbil, stolicę Irackiego Kurdystanu. Wcześniej władze Iraku zamknęły też konsulaty białoruskie w Irbilu i Bagdadzie, gdzie wydawano Irakijczykom wizy turystyczne, by następnie po przybyciu na Białoruś spędzić migrantów nad granicę z Polską.

„Łukaszenka czuje, że jego szantaż zadziałał - dostał telefony od Unii Europejskiej i wydaje mu się, że został ponownie uznany" – skonkludował w jednym ze swych wpisów w mediach społecznościowych doradca Cichanouskiej.

 

ren/twitter, PAP, Polsat News