Damian Świerczewski, Fronda.pl: Jak powinniśmy przeżyć święta Wielkanocne, aby to, co staraliśmy się zrobić w czasie Wielkiego Postu, pozostawiło w nas owoce, które będą nam dawały siłę, gdy okres świętowania dobiegnie końca? Wystarczy liturgia? A może potrzeba czegoś więcej?

Ks. Bogdan Bartołd: Z pewnością najważniejsze jest samo nasze przygotowanie się do świąt Wielkanocy. Świętowanie jest już ukoronowaniem tego okresu. Wierzę, że wielu wiernych skorzystało z zaproszeń duszpasterzy do udziału w rekolekcjach oraz wzięło udział w wielkanocnej spowiedzi. Co do przeżywania samej Wielkanocy, to oczywiście punktem centralnym jest liturgia. Zarówno Wigilia Paschalna, jak i msza rezurekcyjna oraz poniedziałek wielkanocny – wtedy także warto wziąć udział w Eucharystii. Poza tym bardzo ważne jest również poświęcenie czasu naszym bliskim. Wielokrotnie nie mamy na to czasu przez zabieganie, zapracowanie. Nasze rodziny często tęsknią za naszą obecnością i powinniśmy w czasie świąt zwrócić uwagę także i na ten aspekt, aby spędzać czas z bliskimi. Wykorzystajmy wolny czas, aby porozmawiać – nie tylko o rzeczach błahych, ale może szczególnie o tych ważnych. Poczujmy, że jesteśmy sobie bliscy i potrzebni. Musimy pamiętać o tym, aby także i te święta potraktować rodzinnie, jako czas modlitwy, zbliżenia z Bogiem, ale i czas przebywania w gronie najbliższych nam osób. Może mamy też zaległe wizyty, nie odwiedzaliśmy kogoś od dłuższego czasu? Na to także warto znaleźć czas, chociaż na chwilę rozmowy telefonicznej. Podzielmy się sobą, swoim czasem.

A co, gdy już miną te dwa krótkie dni i we wtorek wrócimy do pracy? O ile zbliżenie się do Boga w okresie Triduum oraz Wielkanocy przychodzi nam stosunkowo łatwo, to często zapał ten szybko ulatuje. Co robić, aby pozostać bliżej Boga także po Wielkanocy?

Świętowanie to rzeczywiście czas bardzo krótki, szybko dobiega końca. Słusznie Pan zauważa, że istotne jest, aby radości Zmartwychwstania Pańskiego, osobistego doświadczenia Boga, nie stracić. Warto w tym celu spróbować podtrzymać te postanowienia, których staraliśmy się dotrzymywać w Wielkim Poście. Dobrze też otworzyć się na sprawy duchowe już na stałe, sięgać częściej po Pismo Święte. Można także popracować nad swoją modlitwą, która w okresie przygotowań do Wielkanocy staje się dla nas bardziej cenna – mobilizujemy się. Niech te nasze postanowienia dalej owocują. Starajmy się codziennie modlić – może nawet w gronie rodzinnym. Pięknie byłoby, gdyby udawało się nam wspólnie z rodziną zasiąść czasami do lektury i rozważania fragmentów Pisma Świętego, czy choćby do rozmowy o sprawach wiary. Ta sfera duchowa często z nas, niestety, błyskawicznie ulatuje po świętach. Wierni często usprawiedliwiają się, że przytłacza ich świat, życie codzienne. Musimy powiedzieć temu: nie! Nie pozwólmy, aby życie codzienne nas przytłaczało - tu także obecny jest Chrystus! Musimy się starać choćby o to, aby dla tych osób, z którymi obcujemy na co dzień, być lepszymi, bardziej pomocnymi. To również wynika z wiary i wielkiej Tajemnicy Paschalnej.

Niespełna miesiąc po Wielkanocy Kościół będzie świętował 100-lecie objawień fatimskich. Te z kolei w wymowie są w wielu miejscach wręcz apokaliptyczne, nie brakuje w nich napomnień o możliwej karze wiecznej za grzechy. Może jest jakiś sposób na to, aby jedno z drugim połączyć, aby to, co wynika z Wielkanocy, przygotowało nas do tego, czego będziemy świadkami w maju?

Pozwolę sobie użyć tu pewnej anegdoty, ponoć to wydarzenie rzeczywiście miało miejsce. Gdy św. Karol Boromeusz, biskup Mediolanu, spotkał się ze swoimi kolegami, również biskupami, jeden z nich zadał pytanie o to, co reszta zrobiłaby, gdyby za dwa dni miał nastąpić koniec świata. Jeden z nich miał odpowiedzieć, że musi pozbyć się długów wobec innych, drugi – załatwić sprawy duchowe, kolejny – przeprosić kogoś, kogo kiedyś skrzywdził. Św. Karol Boromeusz powiedział z kolei: panowie, kontynuujmy rozmowę.

Jak powinniśmy to odnieść do rocznicy objawień?

Żyjemy w czasach ostatecznych. Chrystus mówił wprost: nie znacie dnia, ani godziny. Co to oznacza? To, że mamy czuwać, być gotowi. Starajmy się żyć w stanie łaski uświęcającej, a ten koniec świata, jeśli do niego dojdzie, będzie wszystkiego ukoronowaniem. Daj Boże, abyśmy osiągnęli to, do czego wszyscy jesteśmy powołani – dar życia wiecznego.

Oczy całego świata tegorocznej Wielkanocy zwrócone są także w kierunku Korei Północnej. Możliwa wojna spędza nam sen z powiek, a przecież właśnie 100 lat temu Maryja przestrzegała przed „błędami Rosji”, które mogą rozprzestrzenić się po świecie. Trudno nie zadać sobie pytania o aktualność słów Matki Bożej także i dziś. Jak powinniśmy na to spojrzeć?

Oczywiście, należy odczytywać znaki czasu i przyglądać się temu, co się wokół nas dzieje. Tych znaków natomiast jest bardzo wiele – żyjemy w czasach statecznych i wiele z nich mówi nam, że może dojść do wielkiego konfliktu zbrojnego, w wyniku którego wiele osób zginie. Wszystko to należy oczywiście brać pod uwagę, jednak przede wszystkim musimy pamiętać, że główne przesłanie Fatimy brzmi: nawróćcie się! To jest najistotniejsze, aby być przygotowanym na spotkanie z Bogiem. Co do konkretyzowania objawień fatimskich – wiemy, że żyjemy w czasach ostatecznych, ale nikt z nas nie wie, czy ten koniec wydarzy się za dzień, miesiąc, czy też za setki lat. Jednak to, do czego jesteśmy wezwani, to doświadczanie łaski nawrócenia.

Bóg zapłać za rozmowę.