Izraelska prasa szeroko opisuje problem żydowskich kiboli. Ostatnie zamieszki media określiły jako jedne z największych na tle rasowym w historii Jerozolimy. „Przed meczem swojej drużyny kibice Bejtaru zorganizowali przemarsz ulicami Świętego Miasta. Wznosili przy tym rasistowskie okrzyki, wśród których „Śmierć Arabom!" był najłagodniejszym. Gdy na drodze demonstracji stanęła lewicowa aktywistka Reli Margalit z antyrasistowskim transparentem, natychmiast otoczył ją tłum młodych ludzi. „Zaczęli na mnie pluć i wyzywać. Wyrwali mi transparent, a jeden z nich przyłożył mi w głowę drzewcem od klubowej flagi” – powiedziała Maraglit gazecie „Haarec". To kolejny wybryk z udziałem kibiców Bejtaru w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu kilkuset chuliganów w żółto-czarnych szalikach wdarło się po meczu do galerii handlowej Malha. […] Kilku arabskich pracowników służb sprzątających zostało przerzuconych przez szyby wystawowe. Kibice wpadali do sklepów prowadzonych przez Żydów i prosili o pożyczenie im noży i kijów, by mogli „rozprawić się z Arabusami". Tylko cudem nikt nie zginął”- czytamy w „Rzeczpospolitej”.


Dziennik przypomina, że Bejtar Jerozolima, począwszy od swego powstania w 1936 roku, jest klubem, wokół którego skupiają się najbardziej radykalni prawicowcy. Jego nazwa to jednocześnie nazwa ówczesnej młodzieżówki ruchu syjonistów-rewizjonistów. Nawet dziś klub jest powiązany z prawicową partią Likud premiera Benjamina Netanjahu. Gdy w 1995 roku na stadionie próbowano uczcić minutą ciszy pamięć premiera Icchaka Rabina (zamachowiec zastrzelił go za podpisanie porozumień z Palestyńczykami), fani Bejtaru buczeli i gwizdali. Fani zespołu są rasistami i nacjonalistami. Ich logiem jest zaciśnięta biała pięść tle czarnej gwiazdy Dawida, która symbolizuje zdelegalizowane żydowskie ugrupowanie terrorystyczne Kahane. Najsłynniejszym jego przedstawicielem jest Baruch Goldstein, który w 1994 roku zastrzelił 30 Palestyńczyków w meczecie w Hebronie.


Bejtar jest najczęściej karaną za wybryki kibiców drużyną w historii izraelskiej piłki nożnej.  „W klubie tym obowiązuje niepisana zasada, że jego barw nie może reprezentować arabski gracz. Gdyby tę zasadę złamano, kibice chybaby spalili stadion i pół miasta” – powiedział „Rz" znany izraelski dziennikarz Nir Hasson. Gdy w 2009 roku ówczesny kapitan drużyny Awiram Baruchian (obecnie gra w Polonii Warszawa) powiedział, że nie miałby nic przeciwko temu, aby w Bejtarze zagrał Arab, rozpętała się burza. Kibice zmusili go do publicznego wycofania się z tych słów.


Lewacy mają kolejny powód by nienawidzić Izraela, który ma nawet własnych kiboli i terrorystów. Nie zapominajmy, że lewica kocha tylko Żyda zastraszonego i bezbronnego, który jak baranek idzie do komory gazowej. Uzbrojony i dumny Żyd automatycznie staje się faszystą i wrogiem numer jeden. Przykład ostatnich haniebnych słów byłego SS-mana i noblisty Guntera Grassa jest tego najlepszym dowodem. Teraz w lawinie oskarżeń przeciwko Żydom pojawia się kolejny kamyczek. Antifa nie może już czuć się bezpiecznie w Jerozolimie. Jestem ciekawy co by się stało jakby jakiś polski klub z kibolami- antysemitami trafił w rozgrywkach europejskich na Bejtar Jerozolima? Mam nadzieje, że do takiej rzezi nigdy nie dojdzie.


Ł.A/Rzeczpospolita