Ochrona dobrego imienia Polski i karanie za propagowanie historycznych kłamstw to zdaniem niektórych działania prowadzące do... negacji Holokaustu.

Niektóre środowiska żydowskie zareagowały alergicznie na zapowiedzi dotyczące karania za używanie sformułowań o "polskich obozach śmierci". Pojawiają się wręcz opinie, że to polskie stanowisko ma drugie dno i w rzeczywistości realizowana ma tu być nasza chęć do... ukrycia zbrodni Polaków na Żydach oraz „kolaboracji Polaków z okupantem”.

Jedna z niemieckich dziennikarek na łamach żydowskiego pisma „Jüdische Allgemeine” postawiła tezę, że negowanie sformułowania o "polskich obozach zagłady" to pierwszy krok do negacji Holokaustu w ogóle. Twierdzi też, że nasz naród kolaborował z Niemcami, a teraz próbuje ukryć swoje winy. 

Jednocześnie dziennikarka stwierdza, że każdy wykształcony człowiek wie, że obozy były nazistowskie i nie ma potrzeby czegokolwiek "odkłamywać". Jej zdaniem karanie za takie stwierdzenia jest niepotrzebne, tym bardziej, że wg jej punktu widzenia określenia tego rodzaju zdarzają się w niemieckich mediach bardzo rzadko, a to Warszawa próbuje wmówić ludziom, że Niemcy chcą wybielić swoje winy z czasów II Wojny Światowej. 

W istocie motywacja Polaków chcących sprawiedliwego oceniania historii ma opierać się na chęci ukrycia mordów dokonywanych przez Polaków na Żydach podczas wojny... 

ds