Według policji około 50 zwolenników Państwa Islamskiego pracuje przy odprawie i transporcie bagażu, w sklepach i restauracjach. Według belgijskich mediów niektórzy mieli wiwatować po zamachu. O fakcie tym poinformowano służby bezpieczeństwa, ale nie wiadomo, czy przyniosło to jakieś skutki. 

Według "De Standaard", która streszcza list policjanci zwracają uwagę, że wiele z tych osób było już wcześniej notowanych. Zdaniem gazety niektórzy sympatycy Państwa Islamskiego posiadają przepustki umożliwiające im nawet wejście do kokpitu samolotów.

Przypomnijmy, że w marcu doszło do dwóch eksplozji na lotnisku Zaventem w Brukseli. Jak ustaliła potem policja, w akcji prawdopodobnie udział brało czterech zamachowców. Blisko godzinę później doszło do eksplozji na stacji metra Maelbeek. W wyniku zamachów zginęło 35 osób, a ponad 300 zostało rannych. Policja wciąż poszukuje wszystkich sprawców zamachów oraz powiązanych z nimi osób. 

jj/Republika